wtorek, 23 maja 2017

"Zawód: Wiedźma" Olgi Gromyko, czyli pokręcone perypetie bardzo W.Rednej wiedźmy.

     Witajcie moi kochani tej cudownej nocy! Nie widzieliśmy się już dawno, ale pominę bezsensowne tłumaczenie się. Kolejka książek do zrecenzowania zrobiła się długa, a ja postanowiłam spożytkować bardziej kreatywnie, że tak powiem, te kilka wolnych godzin, jakie mam.
     O Oldze Gromyko dowiedziałam się już ładnych parę lat temu. Niedawno nadarzyła się okazja, aby wreszcie przeczytać cykl Belorski. Dzięki Wydawnictwu Papierowy Księżyc, które, jak się okazuje, ratuje mnie po raz drugi. Pierwotne wydania bowiem były niekompletne, a PK nie dość, że uzupełniło braki, to jeszcze znacznie poprawiło szatę graficzną.
      Uwielbiam te książki: nie tylko za treść, ale także za śliczne okładki, fakturę i co kocham najbardziej - jest to wydanie zintegrowane. Co oznacza, że się nie niszczy, a ja mam hopla na tym punkcie. Przejdźmy jednak do meritum i pomińmy moją tendencję do przydługich wstępów. Zapraszam!

Tytuł: Zawód: Wiedźma
Tytuł oryginału: Профессия: ведьма
Autor: Olga Gromyko 
Tłumaczenie: Marina Makarevskaya 
Wydawca: Papierowy Księżyc 
Data wydania: 22 czerwca 2016 
Liczba stron: 546
Moja ocena: 8/10

     Nastoletnia Wolha Redna ma niesamowity talent. Nie tylko do wszelakich praktyk magicznych, ale także do robienia psikusów i pakowania się w kłopoty. Przy lekturze chce się rzecz, że przede wszystkim. Jako bardzo zdolna adeptka Starmińskiej Wyższej Szkoły Magii, Wróżbiarstwa i Zielarstwa zostaje wytypowana do rozwiązania zagadki, która pochłonęła już trzynaście ludzkich istot.
     Mistrz wysłał ją do Dogewy. krainy zamieszkałej przez wampiry, gdzie w tajemniczych okolicznościach znikają kolejne osoby. Czy młodej adeptce uda się rozwikłać tajemnicę? Standardowo dowiecie się sami. Możecie jednak być pewni, że nie będziecie się nudzić. Już Wolha o to zadba!
     Sam opis nie jest może specjalnie intrygujący, ale po stokroć warto dać szansę pani Gromyko. To, co stworzyła, jest naprawdę niesamowite i niezwykle oryginalne. Zacznijmy może od postaci samej Wolhy, która robi całą książkę. Powiedzmy sobie szczerze: bez jej poczucia humoru, odzywek, wścibstwa cała historia stałaby się bezbarwna. Młoda magiczka (warto też dodać, że jedyna kobieta na swoim wydziale) nierzadko pakuje się w niezłe tarapaty oraz jest w centrum przezabawnych sytuacji. Kupiła mnie całą, po prostu. Jeśli szukacie nietuzinkowych, niewyidealizowanych oraz przede wszystkim nie wkurzających głównych bohaterek, to pokochacie Wolhę. To wam mogę zagwarantować.
     Przyznaję wielki plus za oryginalność. Pewnie w którejś z istniejących książek jakiś zdolny mag wybiera się w podróż, aby rozwiązać zagadkę, jednak na chwilę obecną żadna inna czytana przeze mnie jakoś nie przychodzi mi do głowy. Olga Gromyko stosuje bardzo ciekawe rozwiązania fabularne i chociaż nie jestem mistrzem w przewidywaniu wydarzeń, to dość ciężko było mi nawet przypuszczać, co wydarzy się za chwilę. A dzieje się w tej książce całkiem sporo.
     Kolejny wielki plus to przedstawienie wampirów. Zabijcie mnie, ale takich krwiopijców w literaturze jeszcze nie było. Nie będę wdawać się w szczegóły, bo warto bawić się w odkrywanie ich na nowo samemu, naprawdę. To niesamowite, że te same stworzenia można przedstawić na tak wiele sposobów. Wspominam o tym też dlatego, że o wampirach się już trochę naczytałam i były przedstawiane naprawdę przeróżnie w powieściach. Jak widać, ciągle można mnie zaskoczyć.
     Jest też oczywiście Len, moja nowa miłość. Wampir, władca Dogewy i kolejna fenomenalna postać. Autorka ma prawdziwy talent do tworzenia wyróżniających się i zapadających w pamięć bohaterów. Len jest przystojny, wiekowy, władczy, ale też na swój sposób bardzo ludzki. A już na pewno nie jest wyidealizowany, o dzięki ci, pani Gromyko. Uwielbiam jego relację z Wolhą. To coś tak niesamowitego i oryginalnego... Kiedy się poznali, śmiałam się w głos, naprawdę. 
     W opisie z tyłu jest wspomniana tylko jedna przygoda naszej rudej W.Rednej wiedźmy, choć Zawód: Wiedźma łączy w sobie dwie historie. Druga także łączy się z Lenem, ku mojej wielkiej radości. Może nie będę wdawać się w szczegóły, ale powiem, że chodzi o odnalezienie pewnego ważnego przedmiotu... Jest zabawnie no i jest Len. Jeśli chodzi więc o książki z tego cyklu, więcej naprawdę mi nie potrzeba.
     Też sam świat przedstawiony jest genialny. Beloria to naprawdę cudowne miejsce, w którym można znaleźć także niespotykane wcześniej w fantastyce stworzenia. Słowem: dajcie mi ino oryginalną fantastykę, a ja jestem kupiona.
     Zawód: Wiedźma oczywiście bardzo gorąco wam polecam. Cieszę się niezmiernie, że przede mną jeszcze tyle do czytania (łącznie pięć książek z tego uniwersum). Już nie mogę się doczekać dalszych przygód Wolhy. Na pewno będzie ciekawie i zabawnie. Myślę, że dla miłośników fantastyki to pozycja obowiązkowa.
     Wysypiajcie się, czytajcie dobre książki i zwyczajowo już do napisania!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz