Hej hej! Dziwnie to zabrzmi gdy powiem, że kwarantanna mi służy, ale od początku miesiąca przeczytałam już siedem książek. Nie mam pojęcia, czy uda mi się pobić rekord, jednak obecnie w pełni mogę nasycić się lekturą. Nie przedłużając, zapraszam dalej!
Tytuł: (Nie)zdobyta tom II
Autor: Melissa Darwood
Wydawca: Self-publshing
Data wydania: 13 maja 2020
Liczba stron: 360
Moja ocena: 8/10
Po pijackim wybryku na weselu Julka i Jeremi mają ciche dni. Janson nadal przygotowuje kobietę do wyprawy, owszem, ale stosunki między nimi stają się dość napięte. Kiedy postanawiają wyruszyć w Tatry, podejmą decyzję, która może skomplikować ich interesy. Czy planowana wyprawa się uda? Czy książka Julki zapewni jej bezpieczną posadę? Jak potoczy się relacja naszej niezdobyte bohaterki i JJ-a?
Opis jest więcej niż skąpy, ale to jest drugi tom serii i na tym muszę poprzestać, jeśli nie chcę wam nic zdradzić. Tym razem dostajemy w łapki więcej treści, jednakże na tych ponad trzystu stronach dzieje się sporo i chcę, żebyście mogli w pełni cieszyć się lekturą.
Ciężko było czekać na przesyłkę od autorki, ale na szczęście mogliśmy śledzić początkowe rozdziały na Wattpadzie. Pierwszy tom czytałam w lutym, więc i tak mam szczęście, bo czekałam na kontynuację stosunkowo mało. W recenzji pierwszego tomu pisałam, że zdążyłam się przywiązać do Jansona i Julki i pewnie w jakimś stopniu wpłynęło to na moje rozemocjonowanie podczas lektury. Zbliża się wyprawa a wokół naszej dwójki tyle się dzieje...
Tę książkę się po prostu pożera. Melissa Darwood niezwykle umiejętnie dozuje napięcie co sprawia, że od tej opowieści nie sposób się oderwać. Mam wrażenie, że druga część jest zabawniejsza od pierwszej. Oczywiście, Julka wciąż rzuca tekstami, które rozbrajają, ale poznajemy drugą twarz Jeremiego. Otóż okazuje się, że nasz szorstki i niedostępny Iceman ma poczucie humoru. Uwierzcie mi, chcecie poznać flirciarskie oblicze Jansona. Moje serce topiło się jak masło.
Bardzo mocną stroną tej książki jest kreacja bohaterów. Tym razem skupię się bardziej na Julce, bo to jej oczami obserwujemy wszystkie wydarzenia. Nasza główna bohaterka jest kobietą z krwi i kości. To co się dzieje w jej w głowie jest tak prawdziwe. Psioczenie na okres czy reagowanie na Jeremiego. Takie myśli mogłyby się pojawić w głowie niejednej kobiety. Bardzo mi się podoba, że Julka się rozwija. Nadal miewa opory przed nadmiernym wysiłkiem fizycznym, ale próbuje ze sobą walczyć.
Ta dylogia to głównie romans. Chociaż nie próbuje być niczym więcej, to Melissa Darwood stara się zwrócić uwagę w treści książek na ważne społecznie kwestie jak śmiecenie przez himalaistów w pierwszym tomie. Tym razem zwraca uwagę na oszczędzanie wody pitnej, gdyż w naszym kraju może się ona skończyć za około dwadzieścia lat. Poprzednio zwróciłam uwagę na to, że w pierwszym tomie autorka zawarła tylko jedną scenę seksu i moim zdaniem absolutnie nie potrzeba było więcej. Tutaj natomiast tych opisów zbliżeń jest więcej i cóż, momentami robiło się naprawdę gorąco. Nie powiem, żebym tych erotyków czytała naprawdę wiele, ale to jednak wyzwanie napisać dobre i nie żenujące sceny tego typu.
Nie mogę nie napisać o moich odczuciach po poznaniu zakończenia. Zaskoczyło mnie totalnie. Właściwie nie miałam żadnych podejrzeń. Myślałam, że po prostu dojdzie w końcu do wyprawy na K2 i już ale takiego rozwiązania nie spodziewałabym się nigdy. Mnie generalnie nie trudno zaskoczyć i sama nie mam parcia, żeby te finały książek przewidywać. Jednak to, co zrobiła Melissa...
Cóż, wnioskuję, że na tym przygoda z Julką i Jeremim się zakończy. Będę za nimi tęsknić i na pewno będzie mi ciepło na sercu, kiedy będę myślała o tej dylogii. Obydwie części bardzo gorąco polecam jeśli szukacie czegoś, co was rozbawi, zaangażuje i nieco podniesie temperaturę. Trzymajcie się zdrowo na tej kwarantannie. Do napisania!