środa, 25 lipca 2018

Przedpremierowo: "Miejsce egzekucji" Val McDermid [recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Papierowy Księżyc]

     Witajcie moi kochani! Dzisiaj przychodzę do was z czymś specjalnym. Z książką, która ponoć już od lat zajmuje miejsce na listach najważniejszych kryminałów w historii. Mowa tutaj o Miejscu egzekucji autorstwa Val McDermid.

     Maila z propozycją dostałam w dobrym czasie, ponieważ czułam się już troszeczkę zmęczona romansami i obyczajówkami, które ostatnio wpadły mi w ręce. Akurat myślałam, że dobrze byłoby dla odmiany przeczytać pełnokrwisty kryminał. Cóż... Mówią, by uważać, czego sobie człowiek życzy.

Tytuł: Miejsce egzekucji
Tytuł oryginału: A Place of Execution
Autor: Val McDermid
Tłumaczenie: Aleksandra Szymił
Wydawca: Papierowy Księżyc
Data wydania: 30 lipca 2018
Liczba stron: 582
Moja ocena: 10/10

     Nic nie wskazywało na to, że pewien grudniowy dzień w 1963 roku na zawsze odciśnie piętno na mieszkańcach pewnej małej angielskiej wioski. Trzynastoletnia Alison Carter wyszła z domu na spacer z psem i nie wróciła.

     Rozpoczęły się gorączkowe poszukiwania, którymi dowodzą policjanci George Bennett i jego podwładny Tommy Clough. Kiedy na wrzosowiskach nieopodal dworu w Scardale zostaje znaleziony pies Alison z zaklejonym pyskiem już wiadomo, że stało się coś złego.

     Śledztwo zostaje zintensyfikowane, a George i Tommy wychodzą z siebie, aby dowiedzieć się, co stało się z Alison. Czas mija i wszyscy zdają sobie sprawę, że z każdą minutą szanse dziewczynki na przeżycie w bardzo surowych warunkach i to jeszcze w środku zimy, maleją. Co tak naprawdę stało się z Alison?

     - Kto? - zapytał George. Łatwiej wygrzebać ołów z ziemi niż wydostać informacje od mieszkańców Scardale, pomyślał ze znużeniem.

     Scardale to odcięta od świata malutka wioska licząca sobie kilka domów na krzyż. Wszyscy mieszkańcy są ze sobą w jakiś sposób spokrewnieni. Sami produkują niemal wszystkie artykuły do życia, pracując u dziedzica dworu ze Scardale, Philipa Hawkina. Philip to mąż matki Alison, Ruth. Ojciec zaginionej dziewczynki zginął, kiedy ta miała kilka lat.
     Kiedy wyobrazimy sobie aż tak zamkniętą społeczność to nietrudno się dziwić, jak ciężko wydobyć z mieszkańców Scardale jakąkolwiek informację. Niby wszyscy kochają i martwią się o Alison, a tak naprawdę można odnieść wrażenie, że przez dawkowanie ich oraz przez nieufność wobec obcych tak naprawdę bardzo utrudniają pracę policji.

     Nie będę zdradzać nic więcej ze śledztwa, bo to już by było spoilery. Książkę czytałam w wersji elektronicznej nawet nie zaglądając z większą uwagą do opisu. Przeczytałam go uważnie dopiero po lekturze i niestety według mnie zawiera spoilery. Po co opisywać wydarzenia, które dzieją się po ponad czterystu stronach książki? Sama miałam niesamowitą frajdę odkrywając wszystko na własną rękę i to samo polecałabym wam.

     Okrzyknięcie tej historii najlepszym kryminałem jest moim zdaniem jak najbardziej trafione. Ta książka nie ma słabych punktów. Śledztwo jest opisane z niesamowitą dokładnością, a klimat, jaki stworzyła autorka, potrafi zmrozić krew w żyłach nawet teraz, przy tak wysokich temperaturach.

     To klasyczny, pełnokrwisty kryminał. Jestem bardzo zadowolona, że wpadł mi w ręce. Nie mogłam się oderwać, a przeczytawszy zakończenie, nie dowierzałam. Finału tej historii oczywiście wam nie zdradzę. Powiem tylko, że to najlepsza powieść z tego gatunku na jaką trafiłam, odkąd przeczytałam Zaginioną dziewczynę Gillian Flynn.

     Chyba nie muszę dodawać nic więcej. Za e-booka ogromnie dziękuję wydawnictwu Papierowy Księżyc. Gorąco polecam!

poniedziałek, 16 lipca 2018

"Czerwone słońce" Paulina Hendel

     No cześć! Bardzo stęskniłam się za pisaniem recenzji nie sponsorowanych. Zdarza mi się dostawać książki do recenzji o czym doskonale wiecie i czego nie ukrywam. Recenzje książek, które kupiłam sama, nadal będą się tutaj pojawiać. 

     Nie obiecuję tym samym, że posty będą się pojawiać tutaj regularnie. Nie będę się tłumaczyć. Każdy z nas ma pracę, jakieś inne obowiązki, a też staram się nie spędzać całego czasu w czterech ścianach, no bo ileż można. Nie przedłużając, zapraszam dalej.

Tytuł: Czerwone słońce
Autor: Paulina Hendel
Wydawca: Czwarta Strona
Data wydania: 27 września 2017
Liczba stron: 431
Moja ocena: 8/10

     Czerwone słońce to kontynuacja Pustej Nocy. Generalnie fabuła jest dość prosta. Magda wraz ze swoim wujem Feliksem poluje na słowiańskie demony. Takie polskie Supernatural. Wszystko byłoby proste, gdyby stopniowo nie wzrastała obecność Nawich. Magda i Feliks postanawiają rozwiązać zagadkę, która okazuje się czymś większym i bardziej niebezpiecznym, niż wszystko, z czym wcześniej mieli do czynienia.

     Nie będę wracać do zakończenia Pustej Nocy, bo nie chcę tutaj rzucać spoilerami. Magda wraca do nas po trudnej i dość długiej drodze, jaką musiała przebyć. Jest nieco odmieniona i stara się poradzić sobie z nową dla siebie sytuacją.

     Tymczasem po wygnaniu Pierwszego nastała cisza przed burzą i nie wiadomo, co stało się ze Żniwiarzem. Tymczasem Nawich wciąż przybywa, a Feliksowi nie udaje się skontaktować z żadnym znanym "kolegą po fachu", że tak powiem. Czy Feliks i Magda będą musieli sami poradzić sobie z nadchodzącą ciemnością?

     Moi zdaniem Czerwone słońce nie tyle dorównuje Pustej Nocy, o ile przebija pierwszy tom. Dzieje się tutaj całkiem sporo, momentami nawet można się uśmiać. Poczekajcie, aż poznacie Sebastiana i Adriana, serio. Ciocia Janina także wprowadza nieco humoru, chociaż na początku mnie drażniła.

     Jeszcze wracając do cioci/babci Janiny to bardzo się cieszę, że przez pojawienie się tej postaci dowiadujemy się więcej o rodzinie Wojnów. Janina do siostra Jadwigi, która w przeciwieństwie do swojej siostry i reszty rodziny pozostała kompletnie "ślepa" na Nawich. Obecnie wraca do Wiatrołomu w obecności Adriana i Sebastiana, swoich wnuków. Ich team jest po prostu fenomenalny. Gdy myślę o drugim tomie tej serii, ci dwaj są moim pierwszym skojarzeniem.

     Bardzo podoba mi się metamorfoza Magdy. W pierwszym tomie była całkiem sympatyczna, ale to w drugiej nabiera charakteru i staje się bardzo pewna siebie i oraz tego czego chce. Zaciekawiło mnie także pociągnięcie dalej wątku Mateusza. Jest postać także przechodzi przemianę.

     Zakończenie prawie przyprawiło mnie o zawał. Jakie to szczęście, że premiera Trzynastego księżyca jest jeszcze w te wakacje. Już nie mogę się doczekać.

     To na razie wszystko ode mnie. Serię Żniwiarz od Pauliny Hendel bardzo gorąco wam polecam. Trzymajcie się cieplutko. Do napisania!