środa, 26 października 2016

"Bez pamięci" Martyna Kubacka

     Witam! Dzisiaj mam zaszczyt opowiedzieć wam o kolejnej dobrej polskiej książce. Postawiłam sobie za cel powoli odkrywać polskich autorów i wspierać rodzimą prozę, która jest przecież równie wspaniała jak ta zagraniczna. Oczywiście zdarzają się wyjątki, ale dziś nie o jednym z nich mowa. Bez pamięci chyba można jeszcze nazwać nową książką. Wyrobiłam się w miarę szybko z czytaniem jej (po premierze), a to zakrawa niemal na cud. Zapraszam.

Tytuł: Bez pamięci
Autor: Martyna Kubacka
Wydawca: Lucky
Rok: 2016
Liczba stron: 288
Moja ocena: 7/10

     Kasia budzi się z nieznośnym bólem głowy. Do tego jest poturbowana i ogólnie nie czuje się dobrze. Na domiar złego nie wie, gdzie się znajduje, kim jest, a nawet nie rozpoznaje w lustrze własnej twarzy.
     Otaczają ją nieznajomi ludzie. Przystojny prawnik, Piotr, przedstawia się jako jej narzeczony. Na dodatek jest właścicielem niemałej posesji (w której to dziewczyna się znajduje). Kasia znajduje się pod bardzo troskliwą opieką Marty, gospodyni Piotra. Powoli wraca do zdrowia a wtedy wszystko zaczyna się komplikować...
     Autorka od samego początku daje nam do zrozumienia, że chodzi o coś więcej niż o powypadkową amnezję. Piotr dostaje tajemnicze telefony i zdaje się unikać Kasi, a przecież jest jej narzeczonym... Kto jeszcze skrzętnie skrywa swoje tajemnice?
     Okładka budzi jednoznaczne skojarzenia. Nie da się ukryć, że ta książka jest romansem. Nawet fragmentami zakrawa na erotyk. Czyta się bardzo dobrze i bardzo szybko. Bardzo mi pomogła przetrwać gorsze dni oraz przednio się przy niej bawiłam.
     To, co odróżnia Bez pamięci od innych typowych romansów, to tajemnica. Tajemnica, którą chciałam poznać od razu, a na rozwiązanie jej koniec końców musiałam poczekać. Bo wiecie, ja nie zaglądam nigdy na ostatnie strony. Przy czytaniu książek Mroza nawet zasłaniałam dłonią pół strony (w końcu tytuł króla plot-twistów nie wziął się znikąd).
     Martyna Kubacka poradziła sobie również z przedstawieniem konkretnej grupy postaci. Nie chcę spoilerować, ale chodzi mi tutaj o stylizację językową. Nie jestem przesadnie wrażliwa, ale czasami ilość stosowanych przekleństwa mnie raziła. Rozumiem oczywiście, czemu to miało służyć i nadało całości realistyczny wymiar. Prowadzenie narracji oczami trzech różnych bohaterów też było super i czyniło całość bardziej interesującą.
     Domyśliłam się na czym polega tajemnica Kasi jakoś przed połową. Głównym wątkiem jest tutaj romans, ale naprawdę doceniam wplecenie w historię wątku kryminalnego. 
     Bez pamięci to po prostu fajna książka, która idealnie nadaje się do przetrwania chandry. Można też się przy niej pośmiać, co jest zawsze na plus, niezależnie od gatunku.
     Polecam serdecznie i pozdrawiam Martynę Kubacką. Szkoda, że nie załapałam się na recenzencki. Cóż, moja wina. 
     Czytajcie i trzymajcie się ciepło. Do napisania!

wtorek, 18 października 2016

"Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender" Leslye Walton

     Oświadczam wszem i wobec, że żyję i mam się dobrze. Ostatnimi czasy w moim życiu wydarzyły się drobne pozytywne zmiany i być może będę miała czas pisywać tutaj częściej. Cóż, dziś opowiem wam o książce, której tytuł mnie zabija (nie mogłam również go zapamiętać...). Nie mam żadnych wątpliwości, że Leslye Walton stworzyła coś absolutnie cudownego i magicznego. Zapraszam!

Tytuł: Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender
Tytuł oryginału: The strange and beautiful sorrows of Ava Lavender
Autor: Leslye Walton
Tłumaczenie: Regina Kołek
Wydawca: Sine Qua Non
Rok: 2016
Liczba stron: 304
Moja ocena: 10/10

     Po raz kolejny nie wiem, co mogę tutaj napisać, a co lepiej przemilczeć. To jest historia z rodzaju tych, z którymi przygodę najlepiej zaczynać, nic o nich nie wiedząc. 
     Chyba pobiję rekord i recenzja Osobliwych i cudownych przypadków Avy Lavender będzie jedną z najkrótszych na moim blogu. 
     Poznajcie historię niesamowitego rodu. Ava Lavender przedstawia się w prologu, a następnie znika na około sto pięćdziesiąt stron. Ustępuje miejsca kobietom ze swojego rodu. Zaczyna od Maman (prawdziwe imię nieznane) i prowadzi płynną opowieść poprzez przedstawienie swojej babki, Emilienne i matki, Viviane.
     To właśnie w kobietach z rodu Roux tkwi największa tajemnica. Każda z nich jest niesamowita. I każda posiada pewne osobliwe zdolności... Poprzez historię każdej z nich Ava usiłuje zrozumieć siebie oraz dowiedzieć się, dlaczego przyszła na świat ze skrzydłami.
     Powieść Leslye Walton skrywa w sobie wiele warstw. To historia o dorastaniu i o bólu. Równocześnie stanowi okraszoną realizmem magicznym, konsekwentnie opowiedzianą sagę rodzinną.
     Całość miejscami jest niemal eteryczna. Czytelnik przyzwyczaja się do obserwowania wydarzeń z przeszłości, by po chwili zostać wepchnięty w sam środek brutalnych teraźniejszych wydarzeń.
     Najmocniejszą częścią opowiedzianej przez Leslye Walton historii są niesamowite i silne kobiety. Nawet gdyby nie miały swoich nadzwyczajnych umiejętności byłyby równie interesujące. Pochłonęłam całość w dwa dni, ale tak naprawdę to historia do pożarcia w jedno leniwe popołudnie. Czyta się ją szybko, ale w pamięci pozostaje na długo Już mam ochotę powrócić do między innymi pachnącej cynamonem piekarni Emilienne...
     Jest jeszcze tytułowa Ava. Ava, której oczekujemy z niecierpliwością mimo rozgrywających się przed naszymi oczami niezwykle interesujących wydarzeń. Autorka bardzo zręcznie pokierowała historią i maksymalnie podkręciła moją ciekawość postanawiając potraktować Avę jako przysłowiową "wisienkę na torcie".
     Nie sądzę, abym mogła wydobyć z siebie coś ponad kolejne zachwyty. Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender były niejako fenomenem na rynku wydawniczym i całkiem słusznie. Polecam z całego serca.
     Życzę wam zaczytanego wieczoru albo nocy. Dużo czytajcie i wysypiajcie się porządnie. Do napisania!

niedziela, 9 października 2016

Chyba wypadłam z obiegu... "Plan" Patrycji Gryciuk!

     Witam, cześć i czołem! Minęła jedna trzecia miesiąca bez żadnej aktywności tutaj. Przykro mi z tego powodu, ale nie będę zajmować się czczą gadaniną. Mam zaszczyt opowiedzieć wam dzisiaj o kolejnej perełce i to w dodatku naszej, polskiej! Coraz częściej sięgam po rodzimą literaturę i jestem z tego powodu bardzo zadowolona. Utwierdzam się w przekonaniu, że POLSKA PROZA JEST DOBRA! Ja wiem, że przede mną od groma autorów do poznania, ale to jest do zrobienia, naprawdę. Nie przedłużając, zapraszam!

Tytuł: Plan
Autor: Patrycja Gryciuk
Wydawca: Poligraf
Rok: 2013
Liczba stron: 576
Moja ocena: 8/10

     Anna Smith wyjeżdża na studia do Wielkiej Brytanii. Dziewczyna jest typem geniusza, ponieważ przeskoczyła bodajże dwie klasy podczas trwania swojej edukacji. Przyjechała studiować architekturę. Jest Polką, a nazwisko zawdzięcza ojcu, Anglikowi.
     Powoli aklimatyzuje się w de facto obcym kraju (nigdy nie była w Anglii). Bardzo pomaga jej fakt, że wychowała się w dwujęzycznej rodzinie. Ludzie pytają się jej, skąd pochodzi i wyrażają zdziwienie nie słysząc w jej mowie obcego akcentu.
     Znajduje nawet małą paczkę przyjaciół. Jest też Lorcan Maidley... Z pozoru zawodowy kobieciarz, wydaje się być zainteresowany Anną i spędza z nią coraz więcej czasu.
     Jak głosi niezawodny opis z tyłu (znowuż zawierający spoilery! Damn it!), wszystko byłoby jak w idyllicznym love story, gdyby nie Siergiej Taredov. Wkracza do świata Anny ze swoją pewnością siebie i milionami na koncie... 
     Wkrótce cały świat Anny staje na głowie. Którego mężczyznę wybierze? Nie czytajcie opisu z tyłu, a będziecie mogli obstawiać! Z opisu fabuły to by było na tyle, bo nie chcę zdradzać zbyt wiele.
     To głównie romans, co tu ukrywać. Występuje w nim trójkąt miłosny i chyba ktoś mnie przeklął, ponieważ trafiam na to zjawisko już chyba trzeci raz z rzędu. Ale to nic. Klęłabym, ale nawet mnie nie drażnił. I nie miałam swojego faworyta, a zwykle jednak kibicuję jednej ze stron. Obaj są cudowni. Lorcan i Siergiej, Siergiej i Lorcan. Ogień kontra woda. Bezpieczeństwo kontra życie niczym w filmie akcji.
     Zdecydowanym plusem jest możliwość podróżowania wraz z bohaterką po całym świecie. Francja, UK, Stany Zjednoczone, Polska...
     Anna jest bohaterką, która da się lubić. To ważne, ponieważ narracja jest pierwszoosobowa a książka nie ma zaledwie setki stron. Jest inteligentna, ale nie nieomylna. Popełnia zwykłe, ludzkie błędy. Ewoluuje na oczach czytelnika. Staje się odważną kobietą, która nie waha się wybrać tego, czego naprawdę chce.
     Oprócz romansu w książce znajdziemy także akcję i sporo plot twistów. Emocji nie brakuje, a historia siedzi w głowie cały czas podczas czytania. Nie mogłam się oderwać a kiedy nie miałam książki w rękach, obsesyjnie myślałam o tym, co wydarzy się dalej.
     Generalnie byłabym w stanie wskazać dwie rzeczy, jakie mi się nie podobały: obecność trójkąta miłosnego tak połowicznie oraz idealność Siergieja. W niektórych sytuacjach przejawiał niemal szósty zmysł, a niektórych rzeczy człowiek nie jest w stanie przewidzieć.
     Książka jest naprawdę dobra i godna polecenia. Nie mam pojęcia, kiedy pojawi się tutaj coś nowego. Czytajcie więc dużo i do napisania!