Cześć! Dzisiaj przychodzę do was z recenzją jednej z ważniejszych książek, jaką udało mi się przeczytać w tym roku. Mowa o powieści, która zdążyła zrobić niemałe zamieszanie za oceanem i widać, że i u nas nie przeszła bez echa. Zapraszam do zapoznania się z moją opinią o The Hate U Give autorstwa Angie Thomas.
Tytuł: The Hate U Give. Nienawiść, którą dajesz
Tytuł oryginału: The Hate U Give
Autor: Angie Thomas
Tłumaczenie: Donata Olejnik
Wydawca: Papierowy księżyc
Data wydania: 24 października 2018
Liczba stron: 447
Moja ocena: 9/10
Szesnastoletnia Starr Carter ciągle lawiruje pomiędzy dwoma światami. Mieszka w biednej dzielnicy, w której rządzą gangi i narkotyki. Jej rodzice posłali ją do luksusowej szkoły na przedmieściach, aby miała lepszy start w życiu. Jako jedna z nielicznych czarnoskórych osób w prywatnej placówce nie ma lekko.
Nawet mówi o sobie, że ma dwie osobowości. Próbuje być lojalna w stosunku do swoich, a jednocześnie wpasować się w środowisko rówieśników w szkole; nie dać się i walczyć o swoje praca i jednocześnie nie wychodzić na "gniewną Czarną".
Wszystko się zmienia, kiedy Starr oraz jej przyjaciel Khalil wracają z imprezy, na której nagle zaczęły padać strzały. Zatrzymał ich radiowóz, powodem była bodajże rozbita lampa. Dla głównej bohaterki w tamtą noc świat się zatrzymał: huk wystrzału i odgłos ciała uderzającego o asfalt; wycelowana w nią lufa pistoletu. Śmierć Czarnego dzieciaka z rąk Białego policjanta burzy i tak już kruchą równowagę pomiędzy obiema rasami. Tylko Starr i funkcjonariusz wiedzą, co tak naprawdę wydarzyło się tamtej nocy. Czy dziewczyna wykorzysta swój głos, aby zawalczyć o sprawiedliwość dla swojego przyjaciela?
- Dlaczego słuchasz tych staroci?
- Dziewczyno, nie bluźnij! Tupac był absolutnie prawdziwy!
- Uhm. Dwadzieścia lat temu.
- Skąd, teraz też. Zobacz sama. - Pokazuje na mnie palcem, co oznacza, że za moment wpadnie w ten swój filozoficzny nastrój. - Tupac mówił, że Thug life to skrót od "The Hate U Give Little Infants Fucks Everybody".
Unoszę brwi
- Że co?
- Słuchaj mnie! Pierwsze litery, rozumiesz? Dają taki skrót T-H-U-G L-I-F-E. To znaczy, że co społeczeństwo daje nam w dzieciństwie, dostaje z powrotem prosto w gębę, kiedy wychodzimy z domu. Łapiesz?
- Łapię. Kurde.
Powyższy cytat to esencja tej powieści. To pełna czającego się pod skórą gniewu opowieść o walce o lepsze jutro, sprawiedliwość i tolerancję. Z drugiej strony pokazuje, jak głęboko w ludziach zakorzeniona jest nienawiść i uprzedzenia. Przeraża mnie to. Chociaż sytuacja stricte przedstawiona przez Angie Thomas nie ma prawa dotykać nas osobiście, to uważam, że w otaczającym nas świecie również na każdym kroku spotykamy nienawiść do innych od nas ludzi.
The Hate U Give czyta się jednym tchem, a jednocześnie od początku do końca opowieść Starr zmusza nas do refleksji. Jeśli spojrzeć na niechlubne karty historii, jak na przykład niewolnictwo w Ameryce, to trudno się dziwić, że sytuacja wygląda tak, jak wygląda i to jest bardzo smutne.
Próbując przekazać nam coś ważnego, autorka przemyca w treści nieco tak bardzo potrzebnego tej powieści ciepła. Lojalność i wsparcie w rodzinie Carterów, pomocne dłonie, które ludzie wyciągają ku sobie w potrzebie i miłość, którą się dostrzeże, jeśli patrzy się wystarczająco uważnie.
Na tym polega problem: pozwalamy mówić różne gówna, a oni mówią je tak często, że stają się dla nich czymś całkowicie w porządku, a dla nas czymś oczywistym, naturalnym. Po co nam głos, skoro milczymy wtedy, kiedy właśnie nie powinniśmy milczeć?
Raczej nie mam nic więcej do dodania. The Hate U Give to głośna historia opowiedziana w rytmie rapu, obok której nie da się przejść obojętnie. Polecam gorąco, na pewno na długo z wami pozostanie. Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję wydawnictwu Papierowy Księżyc. Trzymajcie się cieplutko. Do napisania!