piątek, 31 stycznia 2020

Pierwsze czytelnicze podsumowanie 2020 roku! Co udało mi się przeczytać w styczniu?

     Cześć! Styczeń już nam się kończy. Trudno uwierzyć, że ten czas tak szybko mija. Cóż, nie ma to się rozczulać i trzeba cisnąć dalej. W styczniu przeczytałam sześć książek. Czy to dużo, czy to mało... jak na mnie średnio, ale jakość lektur zdecydowanie wszystko wynagradza. Zapraszam dalej!

PRZECZYTANE W STYCZNIU 

1. Magia parzy Ilona Andrews 
2. Zasady magii Alice Hoffman 


3. Czerwony śnieg Ian R. McLeod


4. Martwy w rodzinie Charlaine Harris 


5. Pokuta Gabriela Sylvain Reynard 


6. Saga o Oderyku Radosław Pydyś 


     Zacznijmy od najważniejszej książki stycznia, czyli do Czerwonego śniegu... Recenzja już się tutaj pojawiła, więc nie muszę chyba nic więcej dodawać oprócz tego, że wciąż się zachwycam. Dzięki przyjaciółce przeczytałam Zasady magii. Ta książka nie tylko zostanie w mojej pamięci, ale także nabrała dla mnie szczególnego znaczenia. Cieszę się, że poznałam dalsze przygody Kate Daniels. To jak zwykle była fantastyczna rozrywka. W końcu to moja ukochana fantastyka. Kontynuowałam przygodę w świecie Sookie Stackhouse. Poza tym w końcu skończyłam czytać trylogię o Gabrielu Emersonie i Julii Mitchell. Po Sagę o Oderyku sięgnęłam zaś w głównej mierze z ciekawości i nie żałuję. To kawał dobrej, męskiej prozy. 

LICZBA PRZECZYTANYCH STRON WYNOSI 2484

     Prawie dwa i pół tysiąca stron. Moim zdaniem to bardzo dobry wynik. Zobaczymy jak pójdzie mi dalej.
BOOK HAUL

    Nie byłabym sobą, gdybym w styczniu nie kupiła "kilku" książek. Zwłaszcza, że w tym miesiącu świętuję swoje urodziny. W zeszłym roku liczba książek dorównała liczbie lat, które udało mi się przeżyć na tym świecie. W tym roku się nie udało, ale jakoś nie cisnęłam specjalnie, żeby osiągnąć ten wynik.
1. Rozum i godność człowieka Krzysztof Gonciarz
2. Zasady magii Alice Hoffman
3. Stars above Marissa Meyer
4. Fairest Marissa Meyer
5. Czerwony śnieg Ian R. McLeod
6. Labirynt fauna Cornelia Funke, Guillermo del Toro
7. Księga życia Deborah Harkness
8. 4, 3, 2, 1 Paul Auster
9. Delikatny nóż Philip Pullman
10. Zorza Polarna Philip Pullman
11. Upiór Opery Gaston Leroux
12. Cienie nocnego targu Cassandra Clare
13. Cień i kość Leigh Bardugo
14. Oblężenie i nawałnica Leigh Bargudo
15. Witchborn Córka czarownicy Nicholas Bowling
16. Wyrok Remigiusz Mróz
17. Czarnoksiężnik z krainy Oz Frank Baum Lyman
18. Mgły Avalonu Marion Zimmer Bradley
19. Saga o Oderyku Radosław Pydyś
20. Magonia Maria Dahvana Headley
21. Gniazdo Maria Dahvana Headley

     To na razie wszystko ode mnie. Życzę wam samych wspaniałych lektur i litrów dobrej herbaty (sezon kocykowo-herbatkowy nadal trwa). Trzymajcie się cieplutko i do napisania!

poniedziałek, 27 stycznia 2020

O jednej z najlepszych wampirycznych książek w moim życiu.

     Cześć! Dzisiaj przychodzę do was z jedną z najlepszych książek, jaką miałam okazję przeczytać w ostatnim czasie. Szukałam jej co najmniej przez kilka miesięcy. Co tak bardzo urzekło mnie w Czerwonym śniegu Iana R. McLeoda? Zapraszam dalej!

Tytuł: Czerwony śnieg
Tytuł oryginału: Red snow
Autor: Ian R. McLeod
Tłumaczenie: Wojciech Próchniewicz
Wydawca: MAG
Data wydania: 23 lutego 2018
Liczba stron: 257
Moja ocena: 10/10

     Karl Haupmann, lekarz wywodzący się z nieuprzywilejowanej warstwy społecznej, zostaje wcielony do wojska i chcąc nie chcąc, bierze udział w bitwach Wojny Secesyjnej. Na pobojowisku po ostatniej bitwie zauważa dziwną postać żerującą na ciałach poległych żołnierzy. Karl wraz z dwoma towarzyszami podejmuje próbę zmierzenia się z dziwnym stworem. I ta próba zmieniła jego życie.

     Na tych niecałych trzystu stronach obserwujemy drogę Karla przez kolejne lata, epoki oraz kontynenty. Został skazany na wieczną tułaczkę. Obserwuje zmieniającą się rzeczywistość, jednocześnie nie będąc jej częścią. Równocześnie walczy ze swoją naturą, wtłaczając do swoich żył truciznę, która ma przytępić głos jego nieodłącznego towarzysza, czyli głodu krwi.

     Karl, to ty? To pytanie pada ze starych ulic miast czy ze ścian rozpadającego się rodzinnego domu Haupmannów. Karl stał się cieniem samego siebie, istotą tragiczną. Nienawidzi swojej egzystencji, ale nie ma na tyle odwagi, aby zakończyć swoją tułaczkę. Równolegle do historii Haupmanna poznajemy dwie inne, o których może nie będę za dużo mówić, żebyście sami mogli cieszyć się tą niesamowitą opowieścią.

     - Ja jestem - powiedziała głosem, który prawie nie opuszczał jej pokiereszowanych ust - esencją koszmarów. Jestem strachem na wróble o północy i pustym spojrzeniem trupa w kostnicy. Jeśli patrzycie na mnie i nie czujecie strachu, jesteście martwi za życia.

     Czerwony śnieg to wielowymiarowa opowieść, w której wampiryzm spełnia w głównej mierze symboliczną rolę. Ian R. McLeod tak naprawdę snuje opowieść o utraconym człowieczeństwie, o poszukiwaniu własnego miejsca i o rewolucji, która zaczyna się od pojedynczej iskry... Dawno tak długo i z taką lubością nie delektowałam się lekturą, jak w przypadku Czerwonego śniegu. W ogóle to pobiłam rekord, bo czytałam tę książeczkę (dawno też nie czytałam tak cienkiej książki) przez prawie dwa tygodnie. Jednak nie żałuję czasu z nią spędzonego ani trochę. 

     Może dość już o stronie fabularnej Czerwonego śniegu. Nie mogę nie wspomnieć o stylu autora, który fenomenalnie przedstawił tłumacz. Czytanie każdego zdania było dla mnie wielką przyjemnością. Uwielbiam poznawać książki, w których delektuję się treścią i słowem, a powieść Iana R. McLeoda to prawdziwa perła swojego gatunku. Jeśli już sięgam po literaturę grozy, to szukam czegoś więcej, drugiego dna. Moim zdaniem akurat ten typ literatury wcale nie ma tylko straszyć.

     Bardzo długo trzeba tu siedzieć. Bardzo długo musi tu czekać niewolnik, sługa, pan, osoba, wyznawca, drapieżnik, klient, wierny i gość. Tyle ofiar, tyle kontynentów, tyle stuleci. I wszystko to w oczekiwaniu na powrót tej jednej wytęsknionej twarzy.

     Mój zachwyt zapewne wynika też z faktu, że uwielbiam powieści o wampirach. Mam wielki sentyment do sagi Zmierzch, serię o wampirach z Morganville zapewne przeczytam co najmniej jeszcze jeden raz w życiu, a Wywiad z wampirem uważam za arcydzieło. Jeśli usłyszę, że w jakieś książce występuje postać wampira, to zapewne będę chciała się zapoznać z tą historią. 

     Za przepyszne polecenie powinnam podziękować Oldze z Wielkiego Buka, która rozbudziła moją obsesję na punkcie tej książki na długo przed jej przeczytaniem. Jeśli przypadkiem przeczytasz ten wywód, to serdecznie pozdrawiam i dziękuję! Z chęcią przeczytałabym coś jeszcze z serii Uczta Wyobraźni (szczególnie Nieśmiertelnego, którym z kolei zachwyca się Anna z Bestselerek). Ten tytuł raczej został wykorzystany nieprzypadkowo.

     Uff, może już dość tych zachwytów. Dla formalności tylko powiem, że Czerwony śnieg Iana R. McLeoda polecam bardzo, bardzo gorąco. Ta historia na pewno zostanie na bardzo długo w moim sercu i szturmem wbija się do mojej osobistej topki najlepszych książek przeczytanych w życiu. Stało się. Trzymajcie się cieplutko i do napisania!

sobota, 11 stycznia 2020

Każdy potrzebuje w życiu magii... o "Zasadach magii" Alice Hoffman słów kilka.

     Witajcie w pierwszej recenzji w 2020 roku! Zasady magii skończyłam czytać kilka godzin temu. Pewnie sama w końcu jakoś bym trafiła na ten tytuł, ale moja przyjaciółka bardzo dobrze mnie zna, i wysłała mi egzemplarz na urodziny. Z cudowną dedykacją. Czuję wewnętrzną potrzebę, aby opowiedzieć o niej więcej, so here I am. Zapraszam.

Tytuł: Zasady magii
Tytuł oryginału: The rules of magic
Autor: Alice Hoffman
Tłumaczenie: Danuta Górska
Wydawca: Albatros
Data wydania: 16 października 2019
Liczba stron: 384
Moja ocena: 9/10

     Jet, Franny i Vincent to rodzeństwo pochodzące ze starodawnego rodu czarownic. Ich matka, Susanna Owens, odcięła się od swojego dziedzictwa i prowadzi całkiem przyziemne życie u boku męża psychiatry. Kobieta stara się uchronić swoje dzieci nie tyle przed praktykowaniem magii, co przed klątwą, która przed wiekami rzucona została na ród Owensów.

     Wszystko się zmienia, kiedy nastolatkowie dostają list od ciotki Isabelle, której nigdy wcześniej nie poznali. Kobieta zaprasza ich do siebie na lato do swojego domu na ulicy Magnolii. Susanna nie jest przychylna tej wyprawie, ale zdaje sobie sprawę, że każde z jej dzieci i tak w końcu odkryje swoją prawdziwą naturę.

     Od tej podróży rozpoczyna się ich prawdziwe życie. W to pamiętne lato dowiedzą się o sobie wielu rzeczy, przyswoją sobie zasady magii, będą pomagać ciotce w prowadzeniu ogrodu i przede wszystkim będą starali się nikogo nie pokochać...

     Przez niecałe czterysta tron tej powieści towarzyszymy trójce głównych bohaterów od wczesnej młodości do bardzo dojrzałego wieku. To na dobrą sprawę taka obyczajówka z magią w tle, ale styl autorki jest naprawdę niesamowity i te wszystkie wydarzenia przez nią opisane po prostu się pochłania.

     Każdy w końcu musi opuścić dom, prawda? Musi samodzielnie ruszyć w drogę, żeby się dowiedzieć, kim jest i co mu przyniesie przyszłość.

     Zastanawiam się, co ja w ogóle mogę powiedzieć o tej książce. Oczywiście oprócz tego, że jest absolutnie cudowna i dałam się oczarować na całego. Zacznę od moje pierwszej myśli, kiedy Zasady magii wypadła mi z koperty bąbelkowej: O nie, żeby to tylko nie był poradnik. Bo nie znoszę poradników. Zdjęcie tego nie oddaje, ale ta okładka cała się błyszczy i najpierw zakochałam się właśnie w niej. Przyznam, że przeszło mi także przed myśl, że to będzie przepełniona magią lekka historia. Cóż, trochę się pomyliłam.

     - Nie ja podejmuję wszystkie decyzje, wiesz? - zdołała wyszeptać Isabelle. - Staram się tylko jak najlepiej przyjmować to, co przyniesie życie. To cała tajemnica, wiesz? W tej sposób zmieniasz swój los.

     Owszem, magia wyziera z każdej strony tej powieści, ale nie byłam przygotowana na to, ile smutku autorka przemyciła w swojej książce. Mile się zaskoczyłam, bo ta historia na pewno zostanie we mnie na dłużej. Alice Hoffman wcześniej nie kojarzyłam, ale kiedy zobaczyłam, że w przygotowaniu jest jej kolejna książka, Totalna magia, to już coś zaczęło mi świtać. Okazuje się, że na podstawie Totalnej magii powstał ten fantastyczny film z Nicole Kidman i Sandrą Bullock o tym samym tytule. Kto wie? Być może właśnie między innymi dzięki temu, że zakochałam się w tym filmie tak ogromną sympatią darzę wszelkie dzieła o magii i fantastykę ogólnie.

     Życie to tajemnica i powinno tajemnicą pozostać, ponieważ smutek nieodłącznie związany z ludzkim istnieniem i konieczność dokonywania wyborów stanowią brzemię zbyt ciężkie, żeby je dźwigać, zanim nadejdzie czas.

     Okazało się, że Jet i Franny to ciotki Sally i Gillian, których historię duża cześć z nas kojarzy właśnie z filmu. Chyba już nie muszę dodawać, że był to dla mnie kolejny ogromny plus. Zasady magii to nie jest głupiutka bajeczka o czarownicach latających na miotle. To opowieść o stracie, rodzinnej więzi i przede wszystkim o miłości. Powieść Alice Hoffman to również kopalnia cytatów. Sama znaczników w swoim egzemplarzu mam co najmniej kilka.

     Zasady magii bardzo gorąco wam polecam. Jeśli sami szukacie magii w codziennym życiu, to powieść Alice Hoffman na pewno was oczaruje. Ja na razie się z wami żegnam. Życzę wam przeżywania samych magicznych chwil w tym roku. Trzymajcie się cieplutko i do napisania!

środa, 1 stycznia 2020

CZYTELNICZE PODSUMOWANIE 2019 ROKU (I NIE TYLKO)

     Jest coś wyjątkowego w Wigilii oraz w ostatnim dniu roku. 24 grudnia odchodzą w niepamięć wszystkie złe chwile, zapomina się o doznanych krzywdach i niesnaskach. Chce się wtedy po prostu spędzić czas z rodziną, która czasami doprowadza nas do szału, ale którą przecież kochamy. 31 grudnia zaś można odczuć lekko nerwową atmosferę oczekiwania na nowe, lepsze. 

     2019 rok był dla mnie dobry. Cieszyłam się z małych rzeczy i chwil dla siebie. Dużo czytałam, wychodziłam z domu, spotykałam się z przyjaciółmi, sporo chodziłam do kina, w miarę możliwości i czasu ćwiczyłam. Załapałam się na koncert Enej i drugi raz zobaczyłam na żywo Lady Pank. Pierwszy raz w życiu sama zaplanowałam od początku do końca wakacje. Zobaczyłam wchód słońca na plaży. Zaczęłam regularnie bywać w Krakowie. Spełniłam jedno z moich największych marzeń. Układało mi się w pracy. Bywały też gorsze momenty, ale przecież życie nie składa się tylko z dobrych elementów.

     Patrząc w upstrzone fajerwerkami niebo przede wszystkim wyraziłam wdzięczność za wszystko, co mnie spotkało, za każdy nowy dzień i nowe doświadczenia. Cóż, przejdźmy teraz do podsumowania ogromnej części mojego życia. Podejrzyjmy, jak mi tam wychodziło z czytaniem w ubiegłym roku. Zanim przejdę do ogólnych liczb, podsumujmy sobie jeszcze grudzień.

     PRZECZYTANE W GRUDNIU

1. Światło Księżyca Jenn Bennett


2. Znajdź mnie Andre Aciman 


3. Zakochane Zakopane zbiorowe


4. Czarny Pryzmat Brent Weeks 


5. Wieczór taki jak ten Gabriela Gargaś



     Pięć książek to może i niedużo, ale osobiście jestem zadowolona. Grudzień był dla mnie bardzo intensywny w pracy i prywatnie. Co do jakości grudniowych lektur, to w ostatnim miesiącu roku odkryłam trzy perły. Światło Księżyca okazała się być najlepszą młodzieżówką w tym roku. Czarny Pryzmat przypomniał mi zaś, jak bardzo kocham "epickie sagi fantasy" i na pewno sięgnę po kolejne tomy. Jest też Znajdź mnie... Tyle czekałam na tę książkę. Chociaż jest cudowna i ma ten niepowtarzalny włoski klimat, to troszkę się zawiodłam, bo było za mało Elia i Olivera w historii, która przecież miała być o nich. Jednak zakończenie... Ono wynagradza wszystko. Chyba nie byłabym w stanie wymyślić lepszego finału tej historii. Andre Aciman napisał, że historia Elia i Olivera żyła w nim przez cały ten czas i ja się absolutnie nie dziwię, bo i we mnie pozostaje żywa.

     Co do Zakochanego Zakopanego i Wieczoru takiego jak ten, to spodziewałam się czegoś więcej. Szczególnie po tym zbiorze opowiadań. Nie do uwierzenia jest dla mnie, że taki błąd z tyłu okładki książki Gabrieli Gargaś nie został poprawiony. To miała być książka o wsi u podnóża Tatr, a się okazało, że akcja dzieje się w Złotkowie w pobliżu Bieszczad. No gdzie Tatry a gdzie Bieszczady. Byłam lekko zdezorientowana, kiedy zaczęłam czytać Wieczór taki jak ten. Pomimo tego fuck upu książkę czytało mi się całkiem przyjemnie. Ta książka tak otulała ciepełkiem i świątecznym klimatem.

     ŁĄCZNIE PRZECZYTAŁAM 2264 STRONY

      W grudniu otwierałam książkowy kalendarz adwentowy, więc poza jego zawartością kupiłam tylko kilka książek. Łącznie przybyło ich do mnie dziewiętnaście. Bardzo dobrze się bawiłam przy otwieraniu tego kalendarza. 

1. Oh my God! Sezon liceum Vera York
2. Szelest Słów Kamila Mraz
3. Still me Jojo Moyes
4. Wieczór taki jak ten Gabriela Gargaś
5. Dwanaście niedokończonych snów Natasza Socha
6. Siedem cudów Agata Przybyłek
7. Siostra Rosamund Lupton
8. Ja chyba zwariuję! Agata Przybyłek
9. Wszystkie pory uczuć jesień Magdalena Majcher
10. Wszystkie pory uczuć zima Magdalena Majcher
11. Człowiek bez psa cz. I Hakan Nesser
12. Człowiek bez psa cz.II Hakan Nesser
13. Spełnione życzenia Karolina Wilczyńska
14. Grzech Max Czornyj
15. Ofiara Max Czornyj
16. Pokuta Max Czornyj
17. Trauma Max Czornyj
18. Klątwa Max Czornyj
19. Randka pod jemiołą Agnieszka Olejnik

     W 2019 roku brałam udział w nieoficjalnym własnym wyzwaniu, czyli chciałam po prostu przeczytać 100 książek. Przeczytałam 89, co jest bardzo dobrym wynikiem. Zwłaszcza, że cały czas miałam wrażenie, że czytam tak mało. Czasami też przez inne sprawy czułam, że nie mogę się nasycić tymi książkami. Ta potrzeba wynikała z wnętrza mnie, a nie była pobudzana przez inne bodźce czy innych ludzi z książkowej społeczności. Czytam zawsze dla siebie i zawsze to, na co mam ochotę. A ile książek w tym roku przybyło na moje półki? Sto dziewięćdziesiąt. To kosmiczna liczba i ja naprawdę nie wiem kiedy to wszystko się u mnie uzbierało i jakim cudem mam jeszcze trochę miejsca na regałach. Cóż, oczywiście na książki zawsze znajdzie się miejsce, prawda? 

     Do mojego top książek z ubiegłego roku na pewno mogę zaliczyć Gdzie niebo mieni się czerwienią Lisy Lueddecke, Ciemno, prawie noc Joanny Bator, Wielkie kłamstewka Liane Moriarty, Światło księżyca Jenn Bennett, Tancerze burzy Jaya Kristoffa oraz oczywiście Znajdź mnie. Skończyłam czytać między innymi serię Akademia Wampirów i serię o Crossie. Zaczęłam tych serii jeszcze więcej. Nie pamiętam żadnego wielkiego rozczarowania w 2019 roku, więc pod tym względem mi się upiekło.

     Uff! To na razie tyle ode mnie. Na tym blogu chyba nigdy do tej pory nie było porządnego podsumowania i cieszę się, że udało mi się przysiąść i coś takiego tutaj zamieścić. Czego wam życzę w tym nowym 2020 roku? Przede wszystkim spokoju, odnalezienia szczęścia, spełnienia marzeń, miłości do siebie i do innych ludzi i oczywiście czytania samych cudownych lektur! Trzymajcie się cieplutko i do napisania!