poniedziałek, 22 stycznia 2018

"Plus/minus" Olga Gromyko i Andriej Ułanow [recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Papierowy Księżyc]

     Witajcie kochani! Na początek chcę wam powiedzieć, że bardzo za wami tęskniłam. Ostatnimi czasy jednak w ogóle nie miałam ochoty pisać, ba, nawet czytać. Książkę, z recenzją której do was dziś przychodzę, czytałam stosunkowo długo. Nie wpłynął na to bynajmniej fakt, że należy do sporych grubasków. Zapraszam dalej!

Tytuł: Plus/minus
Tytuł oryginału: Плюс на минус
Autor: Olga Gromyko, Andriej Ułanow
Tłumaczenie: Marina Makarevskaya
Wydawca: Papierowy Księżyc
Data wydania: 22 listopada 2017
Liczba stron: 590
Moja ocena: 8/10

     Elena Wiktorowna Korobkowa jest prawie zwyczajną urzędniczką. Mieszka w małej kawalerce z humorzastym domowym ulubieńcem. Jest oddana swojej pracy i traktuje wszelkie przepisy dość poważnie.

     Aleksander Toplakow jest młodym człowiekiem, który usiłuje wrócić do normalnego życia po okropnych przeżyciach na wojnie. Stara się nie patrzeć na ludzi dookoła przez celownik karabinu

     Połączyła ich osoba szefa Leny, Serafima Pietrowicza. Dzieli ich wszystko. Sasza dostał się pod skrzydła dziewczyny. Miał zostać jej partnerem i pomagać w pracy. Wkrótce okaże się, że nie będzie im łatwo się dogadać, a los postawi na ich drodze niemałą zagadkę do rozwikłania... 

     O Plus/minus dowiedziałam się dopiero wtedy, kiedy przyszedł do mnie mail z propozycją wzięcia tej książki do recenzji. Styl oraz humor Olgi Gromyko zdążyłam już nieco poznać, więc od razu się nią zainteresowałam. O Andrieju Ułanowie niestety nic wcześniej nie słyszałam. 

      Przyznam że na początku ciężko było mi się wgryźć w akcję. Od razu zostajemy wrzuceni w wydarzenia, a tajemnice świata przedstawionego są odkrywane przed nami powoli, stopniowo.

     Po lekturze tej książki spodziewałam się kapitalnego humoru, wartkiej akcji oraz ciekawych bohaterów. Cóż, dostałam to, a nawet więcej. Książkę tworzy osobliwy duet i widać ten kontrast, walkę o dominację pomiędzy dwoma różnymi stylami.

     - Ale za to to, czego potrzebujemy naprawdę - dodałem - to mydło, szczotka, plastry, papier toaletowy i trzy... albo nie, lepiej cztery paczki prezerwatyw.
      - I tyle? - Lenoczka chyba odebrała moje ostatnie słowa jako kolejny atak na swoją wątpliwą cnotę. A w czym ja niby miałem trzymać naboje? W samej kieszeni mogą zwilgotnieć.
 
     Nie zagłębiałam się za bardzo w opis książki przed jej przeczytaniem, zaskoczyło mnie więc wplecenie w treść nadnaturalnych elementów. Nie będę więcej się nad tym rozwodzić, ponieważ samo odkrywanie fantastyczne strony tej powieści jest niemałą frajdą. Cóż, przynajmniej taką było dla mnie.

     Najważniejszą stroną tej powieści jest relacja, jaka tworzy się pomiędzy Leną i Saszą. Dialogi pomiędzy nimi czytało mi się wprost kapitalnie, a przy opisach sytuacji, w jakich kolejno się znajdowali, śmiałam się w głos.

     Głupi ma szczęście, ale ja się urodziłem mądry.

     Także wątek zagadki, no od biedy można by go nazwać kryminalnym, został moim zdaniem świetnie poprowadzony. Oczywiście nie domyśliłam się, kto naprawdę stoi za całą intrygą i nic dziwnego. Autorzy zrobili bowiem na tym polu kawał dobrej roboty.

     Samo zakończenie bardzo mi się podobało i było świetnym zwieńczeniem całej fabuły. Autorom udało się doskonale je wyważyć: nie czułam ani przesytu, ani niedosytu. Wszystkie wątki zostały rozwiązane i nie zostaliśmy pozostawieni z żadnym znakiem zapytania.

     Słowem podsumowania: Plus/minus to kapitalna powieść, przy której nie sposób się nudzić. Jeśli czytaliście Zawód: wiedźma i odpowiada wam humor Olgi Gromyko, a przy okazji chcecie czegoś innego, świeżego, to moim zdaniem możecie brać tę pozycję w ciemno. Za swój egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Papierowy Księżyc.

     Mam nadzieję, że 2018 rok dobrze się dla was zaczął. Życzę wam zaczytanej nocy. Trzymajcie się cieplutko. Do napisania!

poniedziałek, 1 stycznia 2018

Podsumowanie 2017 roku!

     Witajcie moi kochani! Powitaliśmy już nowy, 2018 rok. Rok nowych nadziei, szans i możliwości. 2017 rok był dla mnie czasem pełnym zmian, niespodzianek, porażek, wątpliwości, wzlotów i upadków. 

     Nie będę czynić żadnych postanowień na nowy rok. Chciałabym wierzyć, że te 365 dni wniosą w moje życie szczęście i spokój. Wczorajszy i dzisiejszy dzień postanowiłam poświęcić na zatrzymanie się, chwilę refleksji. 

     Od jutra zaś chciałabym wziąć się do pracy, może w końcu zacząć realizować moje największe marzenie. Od ponad pół miesiąca nie pojawiła się tutaj żadna nowa recenzja. Nie porzucam bloga. Recenzje będą pojawiały się w miarę możliwości i czasu regularnie, jak to było do tej pory.

     Pora na małą statystykę. W tym roku przeczytałam 89 książek. Miałam nadzieję dociągnąć do setki, ale i tak jestem zadowolona. Zaś moją biblioteczkę zasiliło 196 pozycji. Nie jestem zdziwiona, bo paczek, które otwarłam w tamtym roku, było naprawdę sporo. 

     Najlepszą książką przeczytaną w 2017 roku było zdecydowanie Małe życie. Gdybym napisała dlaczego, powtórzyłabym to, co i tak pisałam mnóstwo razy. 

     Za najgorszą zdecydowanie uważam Pokolenie Ikea. Raczej też nie muszę nic dodawać.

     W tym roku udało mi się nawiązać współprace recenzenckie, o czym po cichu marzyłam już od kilku lat. Wykorzystywałam na lekturę każdą wolną chwilę. Znalazłam pracę, którą bardzo lubię. Poznałam wspaniałych ludzi. Odwiedziłam miejsca, które pokochałam całym sercem.

     Co mogę jeszcze dodać? Mam nadzieję, ze ten Nowy Rok będzie po prostu dobry. Trzymajcie się cieplutko. Do napisania!