No hej! Nie było mnie dość długą chwilę. Wiecie: praca, tudzież momentami nawet życie, wow. Obca czekała na mnie na półce okrągły rok... i czeka mnie jeszcze siedem tomów, z których każdy liczy sobie od ośmiuset do tysiąca dwustu stron (mniej więcej). O tej książce w pewnym momencie było na tyle głośno i na tyle mnie zainteresowała, że zażyczyłam ją sobie na mikołajki klasowe. Zanim zaczęłam czytać pierwszy tom, to zachciało mi się zebrać całą serię. I zrobiłam to. Co może i nie było zbyt mądre ani mój portfel też mi za to nie podziękował, ale po lekturze Obcej jakoś nie żałuję. Zapraszam do przeczytania mojej opinii.
Tytuł: Obca
Tytuł oryginału: Outlander
Autor: Diana Gabaldon
Tłumaczenie: Maciejka Mazan
Wydawca: Świat Książki
Data wydania: 10 stycznia 2010
Liczba stron: 709
Moja ocena: 8/10
Jest rok 1945. Po zakończeniu II Wojny Światowej była pielęgniarka polowa, Claire Randall, postanawia odbudować swoją relację z mężem. Razem z Frankiem spędza wakacje w Szkocji. Podczas jednej z licznych przechadzek natyka się na tajemniczy kamienny krąg. Bardzo podekscytowana, postanawia natychmiast odwiedzić to miejsce z mężem. Zostali świadkami czegoś na kształt zgromadzenia czarownic. Przynajmniej ja nie wiem, jak inaczej to określić.
Claire nie może zapomnieć o tym tajemniczym miejscu i postanawia sama wybrać się tam jeszcze raz. Dotyka szczeliny w głazie i... przenosi się do roku 1743.
To jest właściwie wszystko, co powinniście wiedzieć przed przeczytaniem Obcej i ja też właściwie więcej nie wiedziałam. Słyszałam, że to romans historyczny oraz nie ominęła mnie fala zachwytów Jamiem Fraserem.
Najważniejsze jest to, że się nie zawiodłam. Bo wiecie, obdarzyłam Dianę Gabaldon ogromnym kredytem zaufania. A trzeba było po prostu czytać zanim kupiłam wszystkie tomiszcza. Ale ja to ja, więc pozostawię moje postępowanie bez zbędnych komentarzy. Oczywiście książka bardzo, bardzo mi się podobała.
Claire jest idealną bohaterką do prowadzenia narracji w pierwszej osobie, co rzadko się zdarza. Niby jest główną postacią, ale autorka bardziej skupia się na opisywaniu wydarzeń jej oczami a nie skupia się zanadto na jej osobistych odczuciach. Poza tym jest kobietą nowoczesną, lekarką, zna się na ziołach. Nic więc dziwnego, że trafienie ni stąd ni zowąd do XVIII wieku jest dla niej niemałym szokiem.
Jamie Fraser, ideał rzeszy czytelniczek... Mam co do niego mieszane uczucia. Jest porywczy, namiętny, temperamentny, honorowy, potrafi walczyć i właściwie dla swoich czasów traktuje kobiety jako przedmioty mające głównie zaspokoić potrzeby seksualne partnera. Dodatkowo powinny na zawołanie rodzić dzieci, zajmować się domem, siedzieć cicho i Boże broń! nie wykazywać się zdolnością samodzielnego myślenia. Z Jamiem to jest tak, że niby kocha Claire, ale jednocześnie nie zmienia to nic i nadal traktuje ją jak pozostali mężczyźni.
Generalnie niejednokrotnie zgrzytałam zębami i zalewała mnie krew przy lekturze Obcej. Ja wiem, że opisywane czasy były takie a nie inne, ale niektóre rzeczy mijają się totalnie z moimi poglądami. No trudno.
Ktoś kiedyś określił fabułę Obcej jako ciągłe próby ujarzmienia charakternej Angielki przez porywczego i władczego Szkoda. Nie ujęłabym tego trafniej. Niektórzy mają za złe autorce, że zamiast na historii skupiła się na romansie. Trudno powiedzieć, czy i mnie to przeszkadza. Raczej nie, bo i nie miałam co do tej powieści aż tak konkretnych oczekiwań.
Powiedziałabym nawet, że jest w fabule dość sporo historii. Zamieszki pomiędzy szkockimi klanami, jakieś intrygi, porwania, tortury i naprawdę bóg wie co jeszcze. Jestem bardzo ciekawa, jak Diana Gabaldon rozwinie perypetie Claire. Jedno jest pewne: musiała mieć bardzo konkretny zamysł na całość, bo można się przestraszyć gabarytów kolejnych tomów.
Podsumowując, bardzo polecam i jestem bardzo ciekawa, co wydarzy się dalej. Pierwszy tom jest więcej niż obiecujący. Pozdrawiam was ciepło. Do napisania!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz