W chwili, gdy przeczytałam ostatnie zdanie Drogi Cienia wiedziałam, że przepadłam. I że będę kontynuować moją przygodę z trylogią Nocnego Anioła oczywiście. Świat wykreowany przez Brenta Weeksa jest bardzo brutalny i niesamowicie fascynujący zarazem. Nie spodziewałabym się, że zainteresuje mnie książka, w której jednym z głównych wątków jest gra o władzę i dworskie intrygi, ale stało się.
Tytuł: Na krawędzi cienia
Tytuł oryginału: Shadow's Edge
Autor: Brent Weeks
Tłumaczenie: Małgorzata Strzelec
Wydawca: Mag
Data Wydania: 10 marca 2010
Liczba stron: 576
Moja ocena: 10/10
Po śmierci Durzo Blinta Kylar Stern postanowił usunąć się z drogi cienia. Pragnie wieść spokojne życie u boku ukochanej Elene i stworzyć dom dla Ulyssandry, dla której chcąc nie chcąc stał się ojcem.
Tymczasem Cenarię ogarnął chaos. Król-bóg na czele Khalidorskich najeźdźców zagrabił ojczyste ziemię Kylara. Krwawy przewrót pozbawił życia wielu arystokratów, w tym niemal cały ród Gyre oraz rodzinę królewską.
Niefortunnie dla Cenarii wszyscy myślą, że Logan Gyre (czyli prawowity władca) nie żyje, kiedy zaciekle walczy o przetrwanie w naprawdę zatrważających warunkach. W dodatku bez widoków na ratunek.
Kylar się stara. Naprawdę się stara żyć normalnie, ale można uciekać od życia siepacza, jednak przeszłość nie daje o sobie tak łatwo zapomnieć. W końcu docierają do niego wiadomości z rodzinnych stron, co było raczej nieuniknione i postanawia zainterweniować. W końcu dźwiga brzemię Anioła Nocy i dysponuje przeogromną mocą. Czy odważy się porzucić wszystko, co kocha?
Na krawędzi cienia jest godną kontynuacją Drogi Cienia i tak samo jak przy pierwszym tomie kartki uciekały mi spod palców w bardzo szybkim tempie. Nawet mimo tego, co stało się z moim ulubionym bohaterem, czyli Durzo Blintem... Czego komentować nie będę.
Bardzo polubiłam Kylara, ponieważ zawsze starał się postępować właściwie choć nie było to dla niego łatwe i musiał dokonywać trudnych, rozdzierających serce wyborów.
Wydarzenia, które rozgrywały się na kartach tej powieści były po prostu fenomenalne. Treść pęka w szwach od zawartej w niej akcji. Kłaniam się nisko autorowi i nie mogę wręcz doczekać się lektury Poza cieniem, który już na mnie czeka! Korci mnie niesamowicie, żeby napisać tutaj, za co właściwie dałam pełną ocenę w skali, chociaż i tak książka zasługuje na najwyższą notę za całokształt. Ale ostatnie zdanie Na krawędzi cienia... Nie mam słów. Moje serce pęka ze szczęścia.
Polecam z całego serca, szczególnie fanom fantastyki. W tym roku jeszcze się spotkamy, a tymczasem mam nadzieję, że zakończycie ten rok z naprawdę dobrą książką. Do napisania!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz