czwartek, 16 lutego 2017

"Behawiorysta" Remigiusz Mróz

     Witajcie kochani! Korzystając z dnia wolnego oraz poganiana świadomością, że już długo nic się tutaj nie pojawiło, postanowiłam napisać kolejną recenzję. Recenzję, która nie pasuje do pięknego dnia, jakim mogliśmy się dziś cieszyć, ponieważ jej klimat jest bardzo mroźny. Mowa oczywiście o Remigiuszu Mrozie, którego kolejną książkę miałam okazję przeczytać. Zapraszam na moją opinię o Behawioryście.

Tytuł: Behawiorysta
Autor: Remigiusz Mróz
Wydawca:Filia
Data wydania: 26 października 2016
Liczba stron: 496
Moja ocena: 10/10

     Pewnego wydawałoby się zwyczajnego dnia Opolem wstrząsa straszne wydarzenie. Zamachowiec barykaduje się w przedszkolu razem z podopiecznymi i wychowawcami. Wszyscy są przerażeni i zdezorientowani. Zwłaszcza, że oprawca nie stawia żadnych rządań ani nie wiadomo o co mu właściwie chodzi.
     W przeciwnym narożniku, że się tak wyrażę, stoi Gerard Edling, który typowo dla historii Mroza staje się głównym przeciwnikiem Kompozytora (jak później zostaje nazwany). Zamachowiec zdaje się mieć obsesję na punkcie Edlinga, co od razu kojarzy się z trylogią o Forście.
     Nie będę zdradzać nic z fabuły ponad to, co wiedzieć musicie (a wiedza przekazana powyżej powinna wam wystarczyć). Rozpoczyna się śledztwo, które jak to bywa u Mroza, przyjmuje zaskakujący i nieoczekiwany obrót.
     Gerard Edling jest byłym prokuratorem, który stracił posadę przez "sprawę z dziewczyną". Jest też specjalistą od kinezyki, co sprawia, że staje się jednym z najważniejszych pionków w rozgrywającej się grze. Jest typową dla Mroza, bardzo charakterystyczną i nieco przejaskrawioną postacią. Jego cechy są bardzo skrajne, co sprawia, że łatwo go zapamiętać. Co też jest typowe dla autora.
     Behawiorysta to już można by rzec typowy Mróz. Akcja pędzi na łeb na szyję, narracja jest prowadzona w bardzo sprawny i przystępny sposób, a bohaterowie nie dają o sobie zapomnieć. Dałam tej książce maksymalną ocenę, bo na to zasługuje, ale mimo wszystko podoba mi się trochę mniej niż trylogia z Wiktorem Forstem.
     Obaj główni bohaterowie są podobni pod pewnymi względami, owszem. O ile jednak za Forstem wręcz przepadam, to z Edlingiem nie udało mi się nawiązać emocjonalnej więzi. Może wpłynął na to fakt, iż łyknęłam całość w naprawdę rekordowym czasie, a to jednotomówka (chyba... bo z panem Remigiuszem niczego nie można być pewnym). Czegoś brakuje, czegoś... ale ja nie jestem w stanie powiedzieć czego.
     Sam pomysł jest niesamowity i niepokojący. Nawet jeśli człowiek nie chce się zastanawiać, czy wziąłby udział w koncercie krwi, to i tak to robi. Kogo byś oszczędził? Na kogo wydał wyrok śmierci? Kompozytor w mistrzowski wręcz sposób manipuluje społeczeństwem. Co jest nie tylko nieludzkie i przerażające, ale przede wszystkim... budzące niepokój. 
     Zakończenie jest bardzo mocne, takie, na jakie liczyłam. Nie oszukujmy się, Remigiusz Mróz to już legenda w tworzeniu zwrotów akcji, przy których nie pozostaje nic innego oprócz zbierania szczęki z podłogi. Niby jest otwarte, ale mi osobiście wystarcza to, co już dostałam. Behawiorysta to dla mnie historia pełna i zakończona. 
     Polecam bardzo gorąco. Remigiusz Mróz to już marka. Nie pozostaje mi nic innego, jak pochłaniać kolejne jego książki. Pozdrawiam was serdecznie. Do napisania!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz