czwartek, 5 maja 2016

"Zbuntowana" Veronica Roth

     Witajcie kochani! Największy stres maturalny już za mną. Angielski powinien jakoś pójść. Jednak matematyka... cóż, nigdy nie byłam orłem z tego przedmiotu. Dlatego, żeby się odstresować, przygotowałam dla was recenzję drugiego tomu trylogii Niezgodna. Całą serię pochłonęłam w dziewięć dni, więc możecie się domyślić, że kontynuacja podobała mi się nie w mniejszym stopniu niż część pierwsza.

     Jeanine Matthews udało się dojść do władzy. Mimo względnego powodzenia sabotażu symulacji Tris wraz z bratem i Tobiasem była zmuszona do ucieczki. Próbowali znaleźć miejsce w siedzibach Serdeczności, jednak nie byli wystarczająco pokojowo nastawieni. Po wdaniu się w bójkę z Peterem Tris i Tobias zdecydowali, że muszą opuścić frakcję. 
     Wtedy miała miejsca jedna z moich ulubionych scen: mianowicie naszpikowanie Beatrice serum pokoju. Udali się do Prawości, gdzie też nie zagrzali miejsca na zbyt długo. Byli zmuszeni poddać się działaniu serum prawdy. Wtedy wyszło na jaw, że Tris zabiła Willa. Po tym wyznaniu Christina oddaliła się od niej. 
     Nasza Nieustraszona zaczyna pakować się w najbardziej niebezpieczne akcje i wydaje się, że nie obchodzi ją, czy przy którejś straci życie. Tobias zaczyna coraz bardziej się o nią martwić.
     W pewnym momencie, po wybraniu nowych przywódców Nieustraszoności, garstka pozostałych lojalnych wobec frakcji postanowiła wrócić do siedziby, którą poznaliśmy blisko w poprzednim tomie. Od tego momentu zaczyna się niebezpieczna gra, o której nic wam nie zdradzę, bo popsułabym wam radość z czytania.
     W tym tomie dzieje się naprawdę wiele, co sprawia, że książkę czytało mi się wyśmienicie. Mamy okazję poznać dokładniej funkcjonowanie oraz życie w każdej z frakcji, co jest naprawdę wielkim plusem. Jesteśmy świadkami pogłębiania się relacji Tobiasa i Tris. Poznajemy też Cztery z innej strony. Nie jest już twardym instruktorem, który skrzętnie ukrywa swoje wszystkie tajemnice. Właściwie i tak nie dał rady ich zatrzymać dla siebie, ponieważ pod wpływem serum prawdy wszystko się z niego wręcz wylało. Im dalej w las, tym bardziej przywiązywałam się do Tris. Do jej odwagi, ofiarności, a nawet chwil, kiedy okazuje swoją słabość. Ponieważ nie da się cały czas być nieustraszonym człowiekiem.
     Nie wiem, co jeszcze mogłabym napisać o Zbuntowanej. To po prostu trzeba przeczytać. Gorąco was do tego zachęcam. Jeśli nie podoba wam się podział na frakcje, bo uważacie go za sztuczny twór, nie bójcie się czytać dalej! Cierpliwości, wszystko stanie się jasne i proste w ostatniej części. No, może nie do końca proste, ale pewne rzeczy staną się zrozumiałe, a całość nabierze sensu.
     Cóż, na razie to wszystko ode mnie. "Widzimy się" już niedługo! Do napisania!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz