Witajcie po dłuższej przerwie! Wiem, że ostatnio dodawałam notki regularnie co trzy dni, ale nie zawsze tak będzie, więc proszę się nie przyzwyczajać. Dzisiaj mam dla was książkę, która mnie zabiła swoim zakończeniem, a nie spodziewałabym się tego akurat po tej trylogii. Ponieważ stanowi uzupełnienie z wplecionym nowym wątkiem, naprawdę ostatnie, czego bym oczekiwała, to niespodzianki, ale... no. Zaznaczę, że przed przeczytaniem całej trylogii Pamiętnika Christophera (jak na razie w Polsce ukazały się dwa tomy) bezwzględnie należy przeczytać serię Kwiaty na poddaszu. Chyba nikt nie chce chamskich spoilerów i nikt nie lubi być wrzucony na głęboką wodę i nie wiedzieć o co chodzi. Cóż, let's get started!
Kane Hill, chłopak Kristin, dowiedział się o pamiętniku znalezionym w ruinach Foxworth Hall. Dziewczyna nie może przyzwyczaić się do myśli, że dziennik nie jest już tylko jej tajemnicą. Dodatkowo Kane wydaje się być za bardzo zainteresowany lekturą zapisków Christophera, co jest dosyć niepokojące. Mimo obaw Kristin zgadza się na wspólne czytanie pamiętnika. Mało tego, zaczynają zagłębiać się w mroczne tajemnice na strychu, aby bardziej wczuć się w sytuację czwórki uwięzionego rodzeństwa.
Historia spisana w pamiętniku zaczyna coraz bardziej negatywnie wpływać na życie pary nastolatków. Dochodzi do tego, że oprócz chodzenia do szkoły i wspólnego czytania nie robią niczego innego. Kristin zaczyna zastanawiać się, czy nie lepiej byłoby przerwać lekturę. Boi się jednak powiedzieć o tym Kane'owi, którym wspomnienia Chrisa całkowicie zawładnęły.
W pewnym momencie zaczęło drażnić mnie zachowanie Kane'a, który nie myślał ani nie mówił o niczym innym z wyjątkiem dziennika. Zaczął zachowywać się wyniośle w stosunku do swoich przyjaciół. Uważa, że są dziecinni i małostkowi.
Zastanawiałam się nawet, czy Kane nie zerwie z Kristin po przeczytaniu pamiętnika. Właściwie byłoby głupio, gdyby to tak się potoczyło, cóż. W sumie, nie płakałabym, ponieważ Kane jest mi kompletnie obojętny. To taki mały pozer z bogatego domu, który jednak nie zachowuje się jak rozpieszczony dziedzic. Jest, bo jest, a jakby go nie było - trudno. Wydaje mi się, że nie jest wykreowany na bohatera, w którym każda dziewczyna z miejsca by się zakochała, co jest miłą odmianą po tych wszystkich Patchach, Jace'ach i tak dalej...
Tymczasem budowa nowej rezydencji zaczyna się komplikować. Zleceniodawca zdaje się co chwila zmieniać zdanie co do wyglądu budowli. W dodatku nie wiadomo, kto ostatecznie zamieszka w nowym domu.
Tajemnica goni tajemnicę, lektura pamiętnika dobiegła końca i nie wiadomo, co wydarzy się w ostatnim tomie. Szczerze, już nie mogę się go doczekać, ponieważ autorka ma teraz spore pole manewru. Po tym zakończeniu i wywaleniu z treści dziennika Christophera.
Co do zakończenia, pisałam już we wstępie, ale to była bomba. Absolutna, nieoczekiwana i zrzucona na biednego, niewinnego i niczego nie spodziewającego się czytelnika! No po prostu... Jestem pełna podziwu za wykorzystanie takiego manewru, bo chyba nikt by się nie spodziewał takiego zwrotu akcji, że tak to określę.
Myślę, że nie mam o tej książce nic więcej do powiedzenia. Jest fajna i mogę z czystym sumieniem wam ją polecić. Mimo, że nie wnosi niczego nowego do oryginalnej historii o rodzeństwie Dollangangerów, to jest dobrym dopełnieniem serii. Do napisania!

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz