piątek, 20 maja 2016

"Igrzyska Śmierci" Suzanne Collins

     Nareszcie nadeszła ta wiekopomna chwila! Uwaga, uwaga! Przeczytałam trylogię Igrzyska Śmierci Suzanne Collins! *dźwięk fanfar* Lepiej późno niż wcale, tak. Oczywiście gdyby te książki nie stały w mojej biblioteczce od dwóch lat i nie stały się moim małym wyrzutem sumienia, bym ich nie przeczytała. Cóż, wtedy ominęłoby mnie coś absolutnie niesamowitego i zarazem przerażającego. Absolutnie warto, warto zapoznać się z tą futurystyczną wizją świata. Więc jeżeli ktoś jeszcze tego nie zrobił, to nie wahajcie się. Naprawdę, nie wahajcie się. Wystarczy, że ja czekałam niepotrzebnie tyle lat.

     Wstawiłam okładkę oryginalną, ponieważ jest naprawdę piękna. Ja niestety posiadam trylogię w wersji filmowej, która na szczęście też jest znośna, jednak pierwotna podoba mi się zdecydowanie bardziej. Zaczęło się tak, że dostałam pierwszy tom w filmowej okładce i później musiałam dokupywać pasujące, no bo później nijak by do siebie nie pasowały. Dla mnie walory estetyczne są niestety bardzo ważne i jestem chyba najbardziej zagorzałym przeciwnikiem filmowych okładek.
     Suzanne Collins zabiera nas do nieokreślonej przyszłości. Na ruinach Ameryki Północnej powstało państwo Panem. Stolicę, czyli Kapitol, otacza dwanaście dystryktów. Każdy z nich trudni się inną dziedziną gospodarki, no i jakoś to państwo funkcjonuje. Od razu rzuca się w oczy kontrast pomiędzy Kapitolińczykami (?) a resztą narodu. Mieszkańcy stolicy opływają w luksusy, robią sobie operacje plastyczne, ubierają się krzykliwie i niczego im nie brakuje. Ludzie w dystryktach nierzadko cierpią głód, ponieważ wszystko, co wyprodukują, trafia do Kapitolu. 
     Chyba najważniejszym aspektem fabularnym w tej powieści są Głodowe Igrzyska. Co roku każdy dystrykt musi poświęcić chłopca i dziewczynę od lat dwunastu do osiemnastu. Wątpliwi szczęściarze, wybrani drogą losowania na tak zwanych Dożynkach trafiają na różnego rodzaju arenę, gdzie mają walczyć na śmierć i życie. Zwycięzca może być tylko jeden...
     Poznajemy główną bohaterkę i narratorkę, Katniss Everdeen. W Dożynkach została wylosowana jej siostra, Prim, co teoretycznie nie powinno się zdarzyć. Katniss zgłasza się na jej miejsce. Zostaje trybutem i wyrusza do Kapitolu, gdzie zostaje poddana licznym zabiegom upiększającym aby przypodobać się publiczności. Cinna, jej stylista, przygotował dla niej kostium, którego ludzie szybko nie zapomną. 
     Czas rozpocząć Igrzyska! Kto zwycięży i powróci do domu? I, co najważniejsze: jaką rolę w tej historii odegra dziewczyna, która igra z ogniem?
     Zdawanie relacji z przebiegu Igrzysk byłoby jednym wielkim spoilerem, więc poprzestańmy na ogólnym zarysowaniu fabuły. Jak możecie domyślić się z bardzo entuzjastycznego wstępu - Igrzyskami Śmierci jestem absolutnie zauroczona. Mogę powiedzieć, że całą trylogią, bo dziś skończyłam Kosogłosa
     Katniss jest idealną główną bohaterką. Więcej czasu spędzamy na obserwacji tego, co dzieje się dookoła (a dzieje się niemało) niej niż na czytaniu jej przemyśleń. Nie narzeka na swój los, mimo tego, że ma do tego pełne prawo. Jest silna, niezależna, troszczy się o swoją rodzinę... Ogromne, ogromne love dla Katniss i tym samym dla autorki! <3
     Jakże nie mogłabym trochę po rozpływać się nad Gale'em? Cudowny, wspaniały Gale. Jest idealnym przyjacielem i kandydatem na chłopaka. No i żadna kobieta nie umarłaby przy nim z głodu, a to moim zdaniem dość istotne w Panem.
     Teraz, skoro poznałam rzekomą kopię Igrzysk Śmierci, czyli Niezgodną, mogę porównać obie serie. Oczywiście, w powieściach Veroniki Roth można doszukać się wielu podobieństw, choćby w osobie silnych, głównych bohaterek-narratorek, w podziale społeczeństwa... Nie można jednak powiedzieć, żeby Niezgodna była kalką, bo zdecydowanie nią nie jest. Veronica Roth zainspirowała się książkami Suzanne Collins i co z tego? Dzięki temu w moje ręce trafiła kolejna dobra dystopia. No i jakże mogłabym narzekać? Już pomijając fakt, że gdyby nie inspiracje, w nasze ręce nie trafiłyby takie perełki jak Cinder, Scarlet Marissy Mayer, Klątwa Tygrysa Colleen Houck... Co nie zmienia faktu, że Igrzyska Śmierci biją Niezgodną na głowę według mnie.
     Posłużę się sformułowaniem Anity z book reviews by Anita. Cała trylogia ROZPIERNICZA SYSTEM I TO TOTALNIE! Naprawdę, trudno szukać lepszego podsumowania powieści Suzanne Collins.
     Cóż, to na razie wszystko ode mnie. Moja zachęta jest jedynie kroplą w morzu recenzji, filmików na youtube... Mimo wszystko, gorąco, gorąco wam polecam! Do napisania!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz