środa, 11 maja 2016

"Wierna" Veronica Roth

     Gdyby przyznawano nagrodę za najbardziej szokujące i niewiarygodne zakończenie serii, Veronica Roth zgarnęłaby statuetkę bez najmniejszego problemu. Ale o samym zakończeniu później. Oczywiście nie napiszę tutaj, co dokładnie się stało, ale podzielę się moimi odczuciami. Dawno nie spotkałam się z tak spektakularnym i zapadającym w pamięć zakończeniem serii, naprawdę. Mowa tu oczywiście o Wiernej Veroniki Roth.

     Jeanine Matthews została pokonana, jednak wygrana pozostałych Nieustraszonych oraz Bezfrakcyjnych nie jest zbyt satysfakcjonująca. Bo cóż może zmienić się na lepsze, kiedy jedną dyktatorkę zastępuje kolejna? Evelyn nie interesuje zagłada ludzi, którzy dostali się pod jej rządy, chce jednak znieść frakcje, co nie wszystkim się podoba...
     Szykuje się kolejne powstanie, kolejna walka o przetrwanie. Wiadomość Edith Prior została odsłuchana i wiadomo już, że za ogrodzeniem nie znajdują się tylko pozostałości po Ameryce. Tobiasowi nie podoba się brak zaufania matki i razem z Tris postanawiają zrobić coś, co poprzednim pokoleniom z Chicago nawet się nie śniło - wyjść za ogrodzenie i na własne oczy zobaczyć świat za nim się znajdujący.
     Zabierają grupkę zaufanych osób i wcielają w życie swój plan. Właśnie w tym momencie wyjaśnia się wszystko. Cierpliwi, którzy przebrnęli przez pierwszy i drugi tom, choć nie spodobał im się pomysł z frakcjami zostali nagrodzeni. Frakcyjne społeczeństwo Chicago okazuje się całkowicie sztucznym tworem, eksperymentem, powstałym po tak zwanej wojnie przeciwko czystości. Czym dokładniej była i co doprowadziło do zdziesiątkowania Ameryki do zaledwie kilku miast dowiecie się, sięgając po Wierną Veroniki Roth.
     Tymczasem Tris, Tobias i reszta starają się przywyknąć do nowej sytuacji i jakoś odnaleźć się po porzuceni jedynego życia, jakie znali. Ukochany Nieustraszonej daje się wciągnąć do organizacji UG, którzy chcą obalić rządzących, czyli tak zwanych CG. Życie bohaterów to niekończąca się walka o życie i o lepsze jutro. Nasi zakochani nie mają dla siebie zbyt wiele czasu, ale moim zdaniem książka na tym nie traci, bowiem na jej kartkach cały czas coś się dzieje. Nie ma takiej opcji, żeby czytelnik się nudził.
     A już bynajmniej nie po niespodziance, jaką przygotowała nam w finalnej części trylogii Veronica Roth. Wydaje się, że życie głównych bohaterów zaczyna się układać, ale po raz kolejny coś zaczyna się dziać i cały spokój i ład idą się bujać. Mocną stroną całej serii jest postać Tris, do której można bardzo mocno się przywiązać no i Tobiasa, w którym nietrudno się zakochać.
     Nic więcej tradycyjnie wam nie zdradzę. Wszystkiego dowiecie się sięgając po Wierną. Ja wiem, że seria przez niektórych jest uważana za kopię Igrzysk Śmierci, ale wreszcie przeczytałam pierwszy tom i osobiście nie widzę zbyt wielu podobieństw poza walką z systemem no i poświęcaniem się dla innych. Katniss i Beatrice mają podobne charaktery, tutaj nie ma co zaprzeczać. Jednak mi to nie przeszkadza.
     Gorąco, gorąco wam polecam całą trylogię Niezgodna. Z pewnością przy tej lekturze nie będziecie się nudzić. Przy czytaniu nie brakuje również emocji. Po prostu cud, miód i orzeszki!
     Co do samego zakończenia, to ja nie wiem, jak Veronica Roth mogła TO zrobić. Nie mogłam się pozbierać po finale serii. To sam w sobie nie jest zły, ale jest taki jeden, jeden tyci problem, którego chyba nigdy nie przeboleję. Najłagodniej określiłabym to zakończenie jako słodko-gorzkie. Nie mogę też powiedzieć, żeby nie było satysfakcjonujące, bo jak najbardziej jest. Nie można odmówić Veronice Roth odwagi, bo nie każdy autor ma jaja, żeby w taki sposób zakończyć serię. BO TEGO SIĘ ZWYCZAJNIE NIE ROBI I TYLE.
     Książka bardzo mi się podobała, ale to możecie wywnioskować z moich poprzednich słów. Jeszcze raz polecam, bo warto. Naprawdę warto! Cóż, to już wszystko ode mnie. Do napisania!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz