niedziela, 7 sierpnia 2016

"Przewieszenie" Remigiusz Mróz - czy wybaczyłam autorowi?

     Witam was moi kochani! Dziś znowu będę się zachwycać, ale czyż mogę zrobić cokolwiek innego, kiedy w grę wchodzi książka Remigiusza Mroza? Wiecie, że komisarz Forst, mimo pokaźnego wachlarza niezbyt dobrych cech, skradł moje serce. Jednak czy druga część Ekspozycji wywarła na mnie podobne wrażenie? Zapraszam do recenzji Przewieszenia Remigiusza Mroza!

Tytuł: Przewieszenie
Autor: Remigiusz Mróz
Wydawca: Filia
Rok: 2016
Liczba stron: 462
Moja ocena: 10/10

     UWAGA! Recenzja może zawierać spoilery poprzedniego tomu (i prawdopodobnie zawiera). Jednak spokojnie, zaznaczę je na czerwono, więc będziecie mogli cieszyć się lekturą.

     Wiktor Forst nie odrywał wzroku od mogiły... Swoją drogą uważam, że rozpoczęcie każdej z części w taki sam sposób jest genialny! Książka rozpoczyna się pogrzebem sami-wiecie-kogo (nie, nie Voldemorta). Sznajdermanowie, a właściwie Sznajderman, został ujęty. Zdaje się, że bestia z Giewontu już nikomu nie zagraża, a śledztwo jest zakończone. Wiktor stara się pozbierać po wszystkich przeżyciach (a było ich wcale niemało) i wrócić do normalnego życia. W każdym razie do tego, co według standardów komisarza uchodzi za normalność.
     Żeby nie było nudno, autor wprowadza do fabuły nową postać w osobie prokuratorki Dominiki Wadryś-Hansen, co do której mam mieszane uczucia. Razem z dupkiem zwanym Aleksandrem Gercem stara się doprowadzić do tego, aby Michał Sznajderman przyznał się do ciążących nad nim zarzutów. W pewnym momencie do aresztu został zaproszony także Wiktor Forst, któremu oprócz gróźb z osadzonego wiele wyciągnąć się niestety nie udało.
     Tymczasem w Tatrach dochodzi do serii śmiertelnych wypadków, które szybko okazują się powiązanymi ze sobą morderstwami. Wiktor Forst obawia się, że sprawa, która wzięła swój początek na Giewoncie jeszcze nie jest zakończona i zajmuje się bieżącym śledztwem. Skoro jednak Michał Sznajderman siedzi w areszcie, to kto zabija? Jedno jest pewne: niebezpieczna gra z nieuchwytnym zabójcą dopiero się rozkręca. Czy komisarzowi uda się złapać sprawcę? Kto stara się ponownie mu zaszkodzić? No i w końcu, po której stronie stanie duet Hansen-Gerc?
     W tym momencie odsyłam was do lektury książki. Dajcie się wciągnąć w fabularną sieć utkaną przez Remigiusza Mroza. Nie dość, że nie pożałujecie, to jeszcze będziecie przednio się bawić. 
     Trzonem całej fabuły tak jak w poprzednim tomie jest śledztwo. Jednak tutaj tak dobrze rozwinięty w poprzednim tomie wątek historyczny tworzy zaledwie tło. Tło dla emocjonującego pościgu za bestią z Giewontu. Obserwujemy wartką akcję (Remigiusz Mróz i tym razem nie zawiódł), a podczas czytania książki towarzyszył mi cały wachlarz emocji. 
     Autor tradycyjnie nie oszczędza Forsta. Nieraz aż kwitowałam niektóre dzikie akcje, że tak to nazwę, głośnym: No serio?! On naprawdę to zrobił! Widocznie nie dość się już nacierpiał poprzednio. Dodam, że moje oczy się zaszkliły (a to już coś, bo ja generalnie na książkach nie płaczę), gdy była mowa o tym, że komisarz był gotów pomyśleć o ustatkowaniu się, gdy poznał Szrebską. Z Ekspozycji jednak wiemy, co pan Mróz zrobił z Olgą. Niech to szlag, zasługiwał moim zdaniem na to swoje pięć minut szczęścia. Tymczasem znowu nie obywa się bez porządnego mordobicia, pościgów, wrabiania i Bóg wie czego jeszcze... Nie chciałabym być jedną z bohaterek wykreowanych przez Remigiusza Mroza. Czekałby mnie marny koniec, oj czekałby.
     Bardzo ciekawym zabiegiem jest skupienie części rozdziałów bezpośrednio na mordercy. Możemy obserwować jego poczynania i generalnie poznać część jego popapranych myśli. Bestia z Giewontu jest przebiegła, ma manię wyższości i odznacza się piekielną inteligencją, co wcale śledztwu nie pomaga. Wplecenie tych wątków do fabuły jest naprawdę świetne, serio. Jednak czy jego motywy dotyczą tylko i wyłącznie zemsty oraz Rzezi Wołyńskiej, czy też czegoś więcej? Sama tego jeszcze nie wiem, bo jeszcze nie czytałam Trawersu. Chociaż ciężko było to zrobić, udało mi się dawkować sobie serię o Forście. Bo ja naprawdę nie chcę tego kończyć. Chyba jedynym dobrym lekarstwem może okazać się tylko kolejna książka Mroza.
     Wielkim plusem tej książki jest umieszczenie części historii na tatrzańskich szlakach. Wędrówki Forsta są opisane tak plastycznie, tak obrazowo, że czułam się niemalże, jakbym powoli stąpała jego śladami. Może pominę fakt, że nie chciałabym jednak znaleźć się na szlaku w tym samym czasie, kiedy grasuje tam morderca?
     Wydaje mi się, że Remigiusz położył większy nacisk na akcję niż to było w przypadku Ekspozycji. Oczywiście w pierwszym tomie też działo się niemało, ale dużą część zajęło bohaterom ustalenie motywu sprawcy, powiązań pomiędzy ofiarami i robienie innych rzeczy. Tym razem akcja już naprawdę pędzi na łeb na szyję. Mogę więc z czystym sumieniem stwierdzić, że Przewieszenie jest lepsze od Ekspozycji. No i bawienie się w kotka i myszkę oraz sama konfrontacja na linii morderca-Forst... To było po prostu fe-no-me-nal-ne!
     Jeszcze co do samego zakończenia. Korci mnie niesamowicie, ale tu nie napiszę, co się stało w końcówce. BO PRZEZ TĘ KOŃCÓWKĘ MIANUJĘ REMIGIUSZA MROZA KRÓLEM PLOT-TWISTÓW I SPRÓBUJCIE SIĘ TYLKO ZE MNĄ NIE ZGODZIĆ! Dobra, muszę ochłonąć. Przeczytałam tę książkę już jakiś czas temu, ale emocje z nią związane nie mijają. Końcówka Ekspozycji wbiła mnie w fotel i to nie podlega dyskusji. Ale to, co autor zafundował nam na koniec drugiego tomu, to jest bez porównania istna masakra. Jak można było coś takiego zrobić?! Zacznijmy od tego, że nie uwierzyłam w to, co przeczytałam. NO BO JAK I NA JAKIEJ PODSTAWIE? Gdy już przetrawiłam sens ostatniego zdania, zaczęłam się zastanawiać jakim cudem i faktycznie nie wiem. Zaskoczyło mnie pozytywnie to zakończenie, nie powiem. Usatysfakcjonowało? A i owszem. Generalnie książce nie brakuje absolutnie niczego, amen.
     Więc spróbujmy udzielić teraz odpowiedzi na pytanie, które zapisałam w tytule recenzji. Bo widzieliście, że generalnie nie byłam skłonna wybaczyć autorowi końcówki pierwszego tomu. Uwaga, teraz nastąpi bardzo oficjalna chwila. Panie Remigiuszu, wybaczam panu zakończenie Ekspozycji po tym, co nastąpiło ostatecznie w Trawersie. Jak bym mogła nie wybaczyć?
     Za Trawers zabiorę się za kilka dni. Nie mogę się już doczekać, aż wezmę tę książkę w swoje łapki! Kocham książki Remigiusza Mroza (co z tego, że przeczytałam tylko dwie), kocham trylogię o Forście (chociaż jeszcze jej nie skończyłam czytać) oraz kocham samego Wiktora Forsta. Nie muszę już nic dodawać, ale żeby tradycji stało się za dość... POLECAM WAM. Nie wiem, co teraz robicie, ale jeśli w tym momencie nie czytacie trylogii o Forście, to rzućcie wszystko i czytajcie, na miłość boską!
     No to się napisałam, ale mam wrażenie, że wyczerpałam temat. To już wszystko ode mnie. Pozdrawiam was ciepło i do napisania!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz