Witam tego pięknego wieczoru! Dziś przychodzę do was z drugim tomem powieści, która ostatnio mnie oczarowała. Nie mogłam doczekać się, co będzie dalej. Na szczęście miałam pod ręką Noc Kupały. Teraz trochę umieram, bo jestem już po lekturze Żercy, a na następny tom trzeba będzie czekać do początku roku, niestety. Nie przedłużając, zapraszam dalej.
Tytuł: Noc Kupały
Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk
Wydawca: W.A.B.
Data wydania: 9 listopada 2016
Liczba stron: 415
Moja ocena: 8/10
Gosi udało zbliżyć się do Mieszka i zaczyna na dobre przyzwyczajać się do rytmu życia Bielin. Chociaż jak na razie udało się jej wybrnąć z decyzji o oddaniu Kwiatu Paproci, bogowie - chociaż nieśmiertelni, długo przecież czekać nie będą. Kupalnocka zbliża się bowiem nieubłaganie.
Jakby Gosia miała zbyt mało zmartwień, na horyzoncie pojawia się Ote i znowu miesza w życiu byłego męża. Jak widać zazdrość i zawiść są na tyle silne, aby trwać przez tysiąc lat. Baba Jaga zaopatrzyła Gosię w e wszystkie możliwe amulety. Czy jednak to wystarczy? Czas zaczyna biec nieubłaganie i pewne decyzje będą musiały zostać podjęte. Czy Gosławie uda się wybrnąć z tej nieciekawie rysującej się sytuacji? Będziecie musieli przekonać się sami.
Po Szeptusze miałam bardzo duży niedosyt, a drugi tom spełnił moje oczekiwania. Zaczęte wątki zostają pociągnięte i widać, że autorka ma pomysł na całość i konsekwentnie dąży do celu. Bardzo fajnie jest obserwować metamorfozę Gosławy. Z typowego mieszczucha bojącego się prawie wszystkiego staje się bardziej otwarta na rzeczy, które ją otaczają. Wydaje się, że życie w Bielinach zaczyna zajmować ją w coraz większym stopniu. Mieszko na pewno też ma w tym swój udział.
Wątek Ote (mimo, że jest suką - sorry, not sorry) był dla mnie bardzo fajnym urozmaiceniem fabuły. Mimo tego, że Mieszko zadeklarował w pewien sposób oddanie Gosi, gdzieś tam nie pozostaje obojętnym na Ote. Przypomnę tylko, że minęło już tysiąc lat od ich zamążpójścia czy tam swaćby.
W końcu - dowiadujemy się jeszcze więcej o obrzędach dawnych Słowian oraz ich wierzeniach. Bardzo podobały mi się także rozdziały z przeszłości Mieszka. Tyle wystarczyło, żeby przed moimi oczami stanął obraz cudownego Alexandra Skarsgarda (jeśli źle napisałam nazwisko, to przepraszam czy coś). W końcu jest Skandynawem, a Mieszko jest przecież Wikingiem no i... no. Może powinnam użyć teraz imienia Dagome.
Zaczęłam tak się zastanawiać, czy w świecie wykreowanym przez Katarzynę Berenikę Miszczuk Polska jest większa niż w rzeczywistości. Ot, takie przemyślenia. Generalnie super jest czytać o alternatywnej Polsce, która, gdyby wyjąć elementy fantastyczne, mogłaby chyba nawet tak wyglądać obecnie. W domyśle - gdyby Mieszko I nie przyjął chrztu.
Chyba nie mam nic więcej do dodania. Czekam niecierpliwie na finalną część, a wam polecam Noc Kupały tak samo gorąco, jak Szeptuchę. I Żercę też, przy okazji. Książki pani Kasi ogólnie są świetnym sposobem na oderwanie się od rzeczywistości. Jak już wiecie, uwielbiam je i jestem wobec nich nieco bezkrytyczna, ale co z tego?
Życzę wam dobrej nocy i samych świetnych lektur do poduszki. Trzymajcie się cieplutko i do napisania!

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz