czwartek, 2 czerwca 2016

"Szklany Tron" Sarah J. Maas

     Wreszcie przeczytałam osławiony Szklany Tron! Mam wrażenie, że jestem ostatnią osobą, która zapoznała się z książką napisaną przez Sarah J. Maas. Na youtube krąży pełno recenzji, na blogach można przeczytać ich chyba jeszcze większy ogrom... No to gorsza być nie mogę! Zapraszam was dziś na wycieczkę do niesamowitego, tajemniczego oraz niebezpiecznego Adarlanu. Pogoda nie zachwyca, więc mam nadzieję, że wszyscy skorzystacie z okazji.

Tytuł: Szklany Tron
Tytuł oryginału: Throne of Glass
Autor: Sarah J. Maas
Wydawca: Uroboros
Rok: 2013
Tłumaczenie: Marcin Mortka
Liczba stron: 520

     Siedemnastoletnia Celaena Sardothien jest legendarną zabójczynią. Najlepszą w Adarlanie, a może i w całej Erilei. Popełnia jednak błąd i zostaje złapana. Jakiż to błąd? Sama nie wiem, bo nie jest to wyjaśnione w tej części. Na procesie została skazana na dożywotnią pracę w kopalni soli Endovier.
     Prawdopodobnie umarłaby w czeluściach kopalni, spracowana, gdyby nie pewno wydarzenie. Otóż, rok po zapadnięciu wyroku w Endovier zjawia się sam książę Adarlanu. Dorian Havilliard wraz z kapitanem Gwardii królewskiej, Chaolem Westfallem składa dziewczynie propozycję nie do odrzucenia. Bowiem alternatywą jest śmierć. Celaena oczywiście zgadza się wziąć udział w turnieju, który ma wyłonić królewskiego Obrońcę.
     Osiemnastolatka wyrusza do Szklanego Zamku, siedziby rodziny królewskiej i zarazem miejsca, gdzie ma się odbyć turniej. Celaena spędza swój czas na czytaniu książek oraz ostro trenując, aby odzyskać formę utraconą podczas niewolniczej pracy w kopalni.
     Zabójczyni rośnie w siłę, rozpoczyna się turniej... podczas którego w tajemniczych okolicznościach giną kolejni uczestnicy.
     Zaczyna się wyścig z czasem: czy Celaena zdoła powstrzymać mordercę, zanim on dopadnie ją?
     Już trzymając własny egzemplarz Szklanego Tronu czułam podekscytowanie ale i zarazem obawę. Bałam się, że mi się nie spodoba i nie tylko dlatego, że wydałam na tę powieść z 20 zł, ale dlatego, że jest tak popularna i w ogóle. Jak się później okazało, moje obawy były całkowicie niesłuszne.
     W powieści Sarah J. Maas można zakochać się bez reszty. Ja też nie okazałam się odporna na roztaczający przez tę książkę czar. Podoba mi się w niej dosłownie wszystko, naprawdę. Autorka stworzyła coś absolutnie magicznego i niesamowitego... Chociaż magia w Adarlanie pozornie zniknęła bez śladu.
     Cóż, na temat fabuły już nic więcej zdradzić wam nie mogę. Przejdźmy więc do moich osobistych odczuć. Na początek Celaena. To bohaterka idealna. Naprawdę, od razu dostała się do ścisłej czołówki moich ulubionych głównych bohaterek. Dodajmy jeszcze moją obsesję na punkcie silnych bohaterek... no. Dlaczego ją kocham? Jest silna, oczywiście. Nie jest taka rozmemłana. Dokładnie wie, czego chce i konsekwentnie do tego dąży. Nie jest tylko i wyłącznie Zabójczynią: od czasu do czasu pokazuje swoją kobiecą stronę. Jak wtedy, kiedy ubiera się w te cudowne suknie. To naprawdę super. Kocha książki. Jest inteligentna, zabawna i czasami sceny z jej udziałem są takie... PRZECZYTAJCIE TO, A SIĘ SAMI DOWIECIE, NO!
     Im dalej w las, tym coraz wyraźniej widać, że król Adarlanu stanie się głównym złym, ale na razie nie miał aż takiego wpływu na rozwój fabuły w pierwszym tomie. Co nie zmienia faktu, że jest podłą, apodyktyczną mendą. Wystarczy przyjrzeć się temu, jak traktuje Doriana. Jeśli już chodzi o grono tych czarnych charakterów... uczcijmy minutą ciszy moją nienawiść do Perringtona i lady Kaltain. To, co ona zrobiła... To, co ona zrobiła pod koniec książki... OSOBA, KTÓRA OKAZAŁA SIĘ IM W TYM POMAGAĆ... Okay, uspokoiłam się.
     Chyba najczęściej poruszana kwestia, to oczywiście trójkąt miłosny, który zaistniał w powieści Sarah J. Maas. Zaznaczę, że nie przeszkadza mi on zupełnie. W końcu kocham Chaola i Doriana i jakbym mogła chcieć pozbyć się jednego z nich? Oboje są tak kochani, oddani Celaenie, kochają książki, są silni, umieją walczyć... Są mega słodcy! Myślę, że żadna dziewczyna im się nie oprze, ewentualnie jednemu z nich.
     Oglądając/czytając recenzje Szklanego Tronu zauważyłam, że więcej dziewczyn jest Team Chaol, co jest oczywiście zrozumiałe. Jednak ja jestem Team Dorian. Naprawdę, jak można nie kochać Doriana? Dorian (atak serduszek: <3 <3 <3) Nie kocham go tylko dlatego, że jest księciem, ale za całokształt.
     Polubiłam też Nehemię za to, że była taka odważna i tak oddana Celaenie. Bardzo podobało mi się również przestawienie przyjaźni Chaola i Doriana. Ich duet jest absolutnie fantastyczny. Odczułam niewysłowioną ulgę, że wątek miłosny nie wysunął się na pierwszy plan. Widać, że dla autorki ważniejsza jest akcja, za co ma u mnie ogromny plus.
     Zżera mnie ciekawość, jeśli chodzi o pozostałe tomy serii. Będzie ich bodajże sześć, a w Polsce jak na razie wydano cztery + te nowelki. Więc chyba nie będziemy musieli czekać na całą serię aż tak długo. 
     Pisanie, jak bardzo, bardzo wam polecam tę książkę jest już chyba zbędne, ale NA LITOŚĆ BOSKĄ NIE BĄDŹCIE LAMAMI I PRZECZYTAJCIE SZKLANY TRON!
     To już wszystko ode mnie. "Widzimy" się niebawem i do napisania!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz