piątek, 10 czerwca 2016

"Cisza" Becca Fitzpatrick

     Dzisiaj mam dla was recenzję trzeciego tomu serii Szeptem Becci Fitzpatrick. Książki, która jak dotąd jest najbardziej wkurzającym tomem. Jednocześnie jest w niej coś takiego, co zachęca czytelnika do dalszego czytania, aż w końcu jest zaskoczony, że książka się już skończyła.

Tytuł: Cisza
Tytuł oryginału: Silence
Autor: Becca Fitzpatrick
Wydawca: Otwarte
Rok: 2011
Tłumaczenie: Paweł Łopatka
Liczba stron: 400
Moja ocena: 6/10

     Na początku książki jesteśmy świadkami sceny, w której Patch ugaduje się z Hankiem Millarem aka Czarną Ręką. Doświadczyłam mocnej dezorientacji, bo przecież Crescendo zakończyło się w momencie, gdy Hank napadł na Norę i Patcha w Delphic. Zaraz zaraz... Coś mi chyba umknęło, prawda? Otóż autorka zastosowała całkiem sprytny zabieg. Mimo tego, że książki z serii Szeptem są bardzo fajne, to jednak niezbyt wybitne. Becca Fitzpatrick po raz kolejny wykazała się sprytem, niemal zmuszając czytelnika, żeby czytał dalej i dalej. Przecież chcemy zapełnić lukę, jaka powstała nam w pamięci? Ano oczywiście, że chcemy.
     Nora budzi się na cmentarzu. Nie wie, jak się tak znalazła, spłoszona ucieka od mężczyzny, który się na nią natknął. W efekcie powraca do domu, gdzie okazuje się... że straciła kilka miesięcy ze swojego życia. Jakby ktoś bardzo starannie wykasował jej pamięć. Przypadek? Cóż, to okaże się później.
     Jak na razie Nora próbuje normalnie żyć. Nie jest to jednak łatwe zadanie, ponieważ stała się znana podczas poszukiwań. Nie pamięta też o Patchu, jednak coś cały czas ciągnie ją ku ciemności... Jak można się domyślić, ich losy się stykają, ale nie w sposób, w który można by to było sobie wyobrazić. Nora bowiem nie odzyskuje pamięci. Musi na własną rękę szukać odpowiedzi. Co mnie nie dziwi, matka Nory i Vee jej w tym nie pomagają.
     Blythe (jak mnie wkurza ta kobieta, nie mogę!) zaczęła spotykać się z Hankiem Millarem. I o ile Blythe wkurza mnie niesamowicie, to Vee wykopałabym z tej książki. Odgrywa rolę najlepszej przyjaciółeczki, serwuje pączki, ale nie mówi prawdy. W dodatku ze słodkiej idiotki przetransformowała się we wściekłą, nienawidzącą każdego faceta słodką idiotkę.
     Nadal mam mieszane uczucia co do Nory, ale raczej skłaniam się ku temu, że jej nie lubię. Jedyną jasną stroną tej powieści jest Patch i to dla niego nadal brnę w tę historię. No i dlatego, że ja nie zwykłam porzucać rzeczy, które zaczęłam. Już kilka osób mnie straszyło, że ostatnia część mi się nie spodoba i jak na razie nie mogę się do tego odnieść, bo książki jeszcze nie zaczęłam.
     Podsumowując: książka nie jest zła. Mamy tajemnice do rozwiązania, przekonujemy się, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. Oczywiście jest też Patch, którego kocham. Jest idealnie wykreowanym książkowym chłopakiem, w którym każda dziewczyna się zakocha. Pomińmy fakt, że nie jest człowiekiem...
     Pomimo dość niskiej oceny, jaką wystawiłam Ciszy Becci Fitzpatrick mogę wam ją polecić. Szczególnie nastolatkom, które lubią takie paranormalne klimaty rodem ze Zmierzchu. Bo to nie jest zła książka. Jednak to literatura młodzieżowa, która bywa mało ambitna. Nie można jednak powiedzieć, żeby czytanie jej było startą czasu. Jeśli szukacie czegoś lekkiego do zabicia czasu - seria Szeptem jest dla was. To już wszystko ode mnie. Do napisania!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz