wtorek, 7 czerwca 2016

"Eleonora & Park" Rainbow Rowell

     Witajcie kochani w ten piękny czerwcowy dzień! Wakacje dla niektórych osób trwają już w najlepsze, a ja sięgnęłam ostatnio po książkę moim zdaniem idealną na lato. Mam w domu wszystkie książki Rainbow Rowell wydane w Polsce i wiedziałam, że ta autorka przypadnie mi do gustu. Jednak tak zwlekałam, zwlekałam... Tak samo jak Igrzyska Śmierci była moim wyrzutem sumienia, chociaż Eleonorę & Parka na swojej półce miałam krócej niż dwa lata. Zapraszam na recenzję.

Tytuł: Eleonora & Park
Tytuł oryginału: Eleanor & Park
Autor: Rainbow Rowell
Wydawca: Otwarte
Rok: 2015
Tłumaczenie: Magdalena Zielińska
Liczba stron: 340
Moja ocena: 9/10

     eleonora... Nie sposób jej nie zauważyć: rude włosy, dziwne ciuchy. Czyta mu przez ramię. Uważa Romea i Julię za bogate dzieciaki, które dostawały wszystko, co chciały. Najbardziej nie lubi weekendów, bo spędza je bez niego.

     park... Dobrze mu w czerni. Denerwuje się, gdy musi prowadzić samochód w obecności taty. Uwielbia imię Eleonory i nie skróciłby go ani o sylabę. Wie, która piosenka się jej spodoba, zanim ona zacznie jej słuchać. Śmieje się z jej dowcipów, zanim ona dotrze do puenty.

     Oto historia dwojga nastolatków, która z pozoru nie powinna mi się spodobać, bo jestem starą babą. Jednak ta książka jest po prostu cudowna! Słodka z domieszką goryczy. Po prostu cud, miód i orzeszki. Najpierw może kilka zdań o fabule. Historia zaczyna się w szkolnym autobusie, do którego wsiada nowa uczennica. Eleonora, która przeprowadziła się do nowego miasteczka, od razu zwróciła na siebie uwagę wszystkich swoim dziwacznym wręcz wyglądem. Nie chodzi tylko o szopę rudych włosów, ale przede wszystkim o ciuchy. Dziewczyna przeważnie nosi męskie koszule a włosy zdarza się jej przewiązywać krawatem. Eleonora nie ma gdzie usiąść i tknięty okruchem litości Park robi jej miejsce obok siebie.
     Od tego dnia wszystko się zaczyna. Podróżują codziennie do szkoły i ze szkoły, nie zamieniając ze sobą ani słowa. Ona zaczyna czytać mu przez ramię komiksy, on to zauważa i bez słowa wciska jej w ręce kilka egzemplarzy przy następnym spotkaniu. Zaczynają z sobą rozmawiać, na początek to kilka urywanych zdań na dzień. Przechodzą płynnie od zdawkowej znajomości do bycia parą.
     Jednak w tej ilości słodyczy jest i ziarnko gorczycy. Eleonora nie ma łatwego życia. Musi gnieździć się w małym domku z ojczymem, który jej nienawidzi; matką, która jest bierna aż do bólu i chyba czwórką rodzeństwa, już nie pamiętam, ile było ich dokładnie. Dziewczyna robi wszystko, aby ukryć istnienie Parka przed swoją patologiczną rodziną. Uważa i zapewne ma racje, że Richie byłby w stanie zbrukać jej relacje z Parkiem.
     U Parka sytuacja nie jest aż tak dramatyczna, jednak boryka się z brakiem akceptacji u ojca. Połączyło ich wspaniałe uczucie. Czysta, niewinna, pierwsza miłość. Jak potoczą się dalej ich losy? Musicie już przekonać się sami, sięgając po Eleonorę & Parka Rainbow Rowell.
     W tej książce nie ma chyba nic, co by mi się nie podobało. Ogromnym plusem jest umiejscowienie akcji w latach '80. Aż czuje się klimat tamtych lat, kasety, magnetofony... Może tę powieść czytało mi się tak dobrze, ponieważ jest w niej pełno odniesień do muzyki, komiksów i superbohaterów. Może wiecie, może nie, ale uwielbiam postaci wykreowane przez Marvela czy DC.
     Należy się pokłonić Rainbow Rowell za stworzenie postaci Eleonory, która nie jest postacią papierową, z którą każda dziewczyna mająca kompleksy może się utożsamić. Eleonora bowiem ma nadwagę i naprawdę daleko jej do ideału. Jednak znajduje swoją miłość. Autorka chce w ten sposób przekazać, że miłość może cię spotkać nawet wtedy, kiedy nie masz figury modelki, a całe twoje ciało pokrywają piegi.
     Jest jeszcze Park, pół-Koreańczyk, który jest nieco wyobcowany, nosi czarne ciuchy, kocha muzykę i komiksy. Powiedzcie mi, gdzie znajdę mojego Parka, a ja tam pojadę. Bez kitu! Jest chłopakiem idealnym i myślę, że każda dziewczyna chciałaby mieć takiego własnego Parka. Umie też stanąć w obronie swojej dziewczyny i wcale się jej nie wstydzi, chociaż nie należy ona do grona osób popularnych.
     Jedyne, co mi się nie podobało i czego nie powinno w tej książce być, to fragment na samym początku. Ja nie wiem, kto normalny wali ogromnym spoilerem zaraz na początku treści. No nie rozumiem tego. Czytelnik po prostu jest na samym początku uświadomiony, że ta miłość nie przetrwa. Naprawdę w trakcie czytanie chce się dać szansę tej miłości. Ja pragnęłam happy endu z całego serca. Bo są takie historie, które powinny dobrze się zakończyć.
     Kolejnym plusem już czysto wizualnym i nie związanym z treścią jest śliczna okładka. Widać, że powieść została wydana z duża starannością i jest po prostu cudowna. Minimalizm i pastelowe kolory... Niebo.
     Polecam w szczególności osobom w nastoletnim wieku i osobom nieco starszym, które lubią młodzieżówki i które są młode duchem. Zaczytujcie się, kochajcie, bo naprawdę warto. Myślę, że czym prędzej sięgnę po Fangirl oraz Linię Serc gdyż już się nie boję książek Rainbow Rowell. Do napisania!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz