Cześć! Chociaż słońce jeszcze nie zaszło i mamy śliczną pogodę, opowiem wam o mrocznej i bardzo klimatycznej powieści. Może jestem już za stara na młodzieżówki typu Szeptem, co nie zmienia faktu, że książki Becci Fitzpatrick czyta się szybko i przyjemnie. Razem z Norą rozwiązujemy zagadki, których pojawia się coraz więcej w miarę rozwijania się fabuły. Jestem świadoma, że to nie jakieś arcydzieło literatury, ale czas spędzony na lekturze z pewnością nie był dla mnie stracony. No i jaka dziewczyna/kobieta zdoła oprzeć się urokowi Patcha?
Nefil Chauncey został pokonany i wydawałoby się, że ślicznej Norze Grey nie grozi już nic złego. Oficjalnie została dziewczyną Patcha, z którym spędza każdą wolną chwilę. Były upadły anioł awansował na stanowisko anioła stróża i odzyskał skrzydła. Lecz nad ich idyllą powoli zbierają się czarne chmury...
Nora rozpoczyna szkołę letnią. Wszystko byłoby dobrze, gdyby jej partnerką w laboratorium nie została Marcie Millar. Patch wydaje się nie mówić jej wszystkiego. Gromadzące się tajemnice są dla Nory solą w oku. Na domiar złego w Coldwater pojawia się jej przyjaciel z dzieciństwa - Scott Parnell. Dziewczyna jest wobec niego nieufna, a dziwne zachowanie chłopaka tylko pogłębia jej obawy. Mama Nory zaczyna coraz gorzej sobie radzić finansowo. Zmuszona jest sprzedać samochód Nory i zwolnić ich domową gosposię. Kiedy wydaje się, że gorzej być już nie może, Nora dowiaduje się, że Patch zaczął zadawać się z Marcie. Tego już dla szesnastolatki za dużo. Stawia mu ultimatum, a kiedy i to nie skutkuje, zrywa ze swoim ukochanym. Cóż, przynajmniej odsunęli od siebie archaniołów...
Nora stara się zapomnieć o Patchu i jakoś ułożyć sobie życie bez niego. Nie jest to jednak takie łatwe, skoro widzi go na każdym kroku. Posuwa się do randkowania ze Scottem.
Tymczasem Norze wydaje się, że widzi swojego ojca i pakuje się przez to w coraz większe tarapaty. Czy ktoś znowu manipuluje jej umysłem, jak to było w pierwszej części? Vee umawia się z Rixonem, przyjacielem Patcha...
Druga część jest równie dobra jak pierwsza. Autorka znowu sprzedaje nam ładnie zapakowaną fabułę oraz kilka tajemnic do rozwikłania. Wielkim plusem jest wprowadzenie aniołów. Stanowią świetną odskocznię od wampirów, wilkołaków... Chociaż lubię inne powieści z wątkiem paranormal romance, pewne elementy po jakimś czasie mogą się przejeść. Tematyka aniołów wydaje się świeża. Przynajmniej dla mnie, ponieważ nie przypominam sobie, abym czytała wiele książek z nimi w tle. No, może Mroczny anioł Eden Maguire, ale to była dość słaba powieść.
Największym plusem całej serii jest oczywiście Patch Cipriano. Tajemniczy i mroczny oraz zabójczo przystojny. Autorka odkrywa jego tajemnice po kawałeczku, co sprawia, ze chcemy więcej i więcej. Do Nory mam nijaki stosunek. Ani ją lubię, ani nie lubię. Po prostu sobie jest no i okej. Ale zdecydowanie z tej książki mogłaby wylecieć z hukiem Vee. Denerwuje nawet bardziej, niż Marcie Millar. Chyba dlatego, że przewija się przez powieść cały czas.
Generalnie powieść czyta się bardzo dobrze. Becca Fitzpatrick zakończeniem zachęca nas do sięgnięcia po kolejny tom, co zdążyłam już uczynić. Jak potoczą się losy Nory i Patcha? O co chodzi z Czarną Ręką? Jaką rolę w historii odegra Scott? Odpowiedzi na te pytania poznacie poprzez lekturę Crescendo, do czego oczywiście gorąco was zachęcam. Na pewno nie będziecie się nudzić. Becca Fitzpatrick umie utrzymać czytelnika w zainteresowaniu. W Crescendo dużo się dzieje. Cóż, jeśli jeszcze was nie przekonałam - pod koniec książki poznacie prawdziwe imię naszego anioła! Zainteresowani?
To już wszystko ode mnie. Trzymajcie się ciepło. Do napisania!

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz