Witajcie kochani! Dzisiaj przychodzę do was z recenzją książki bardzo trudnej. Gdy tylko zobaczyłam, że To, co zakazane porównuje się do Kwiatów na poddaszu to uznałam, że muszę to przeczytać. Zapraszam dalej!
Tytuł: To, co zakazne
Tytuł oryginału: Forbidden
Autor: Tabitha Suzuma
Tłumaczenie: Joanna Krystyna Radosz
Wydawca: Młodzieżówka
Data wydania: 8 maja 2019
Liczba stron: 376
Moja ocena: 9/10
Maya i Lochan od zawsze byli bardziej przyjaciółmi niż bratem i siostrą. Jako dwoje najstarszych z piątki rodzeństwa muszą zajmować się dorastającym Kitem, siedmioletnim Tiffinem i najmłodszą, pięcioletnią Willą.
Zajmowanie się braćmi i siostrą dalece wykracza poza zwykłą pomoc w domu. Ich ojciec zostawił rodzinę, a matka za bardzo nie interesuje się swoimi dziećmi. Lochan i Maya przejęli obowiązki rodziców: pilnują, aby ich rodzeństwo dotarło do szkoły, odrabiają z nimi lekcje oraz kładą ich spać.
Lochan niedługo skończy szkołę i zacznie naukę na studiach. Jest bardzo inteligentny. Ma jednak problem w postaci fobii społecznej. Swobodnie wysławia się tylko wśród rodzeństwa oraz wtedy, kiedy zmusza go do tego sytuacja. Największe oparcie znajduje w Mai, która razem z nim dźwiga ciężar kolejnych dni.
To wszystko tylko gra. Wszyscy inni i tak udają. Kit może otaczać się dzieciakami, które gwiżdżą na autorytety, ale boją się tak samo jak wszyscy. Natrząsają się z reszty i wytykają palcami odludków, bo mają wtedy poczucie przynależności. A ja nie jestem wcale lepsza. Mogę wyglądać na pewną siebie i wygadaną, ale przez większość czasu śmieję się z dowcipów, które mnie nie bawią i mówię rzeczy, których nie chcę mówić, bo koniec końców to jest to, co wszyscy próbujemy robić - wpasować się tak czy inaczej desperacko udając, że wszyscy jesteśmy tacy sami.
Tabitha Suzuma zdecydowała się opowiedzieć nam tę historię z dwóch punktów widzenia - Lochana i Mai. Ich pierwszoosobowa narracja idealnie się uzupełnia. Nie jest spoilerem, że nasi główni bohaterowie są dla siebie kimś więcej niż tylko rodzeństwem. Autorka skupiła się na tym, jak do tego uczucia w ogóle doszło.
Już na samym początku wspomniałam o porównaniu tej książki do Kwiatów na poddaszu. Cóż, jeśli pozna się te dwie historie, to ciężko byłoby ich nie porównywać. W obu powieściach występuje wątek związku pomiędzy bratem i siostrą. U Virginii Andrews to uczucie zaczyna się tak samo, czyli od przejęcia roli rodziców nad młodszym rodzeństwem. Cathy i Chris byli także odizolowani od innych ludzi i moim zdaniem to uczucie da się wytłumaczyć.
Myślę, że z biegiem czasu coraz mniej rzeczy nas szokuje, jest coraz mniej tabu. Związki kazirodcze wciąż do tego tabu należą i mało twórców je porusza. Zgaduję, że nie zajmują się tym tematem bo jest niezwykle trudny i delikatny. Bardzo łatwo byłoby przesadzić i przedstawić takie relacje jako wynaturzone czy wręcz obrzydliwe.
Uważam, że Tabitha Suzuma poradziła sobie z opowiedzeniem tej historii fenomenalnie. Opisała relacje Mai i Lochana z niezwykłą empatią i delikatnością. Sprawiła, że ich związek nie wydaje się obrzydliwy ani nie uczyniła z niego sensacji. Co więcej, przedstawiła myśli bohaterów w taki sposób, że przede wszystkim się tę miłość rozumie. Lochanowi i Mai zostało odebrane dzieciństwo, tak samo jak bohaterom Kwiatów na poddaszu. Oni byli tak zajęci zajmowaniem się domem i dziećmi, że nie mieli możliwości zawiązać zdrowych relacji z ludźmi spoza swojej rodziny.
Kiedy zbliżałam się do ostatnich stron Tego, co zakazane nie miałam zielonego pojęcia jak ta historia może się zakończyć. Finał, cóż... powiem tylko, że mnie zaskoczył. Historia Tabithy Suzumy jest trudna i tragiczna w każdy sposób. Polecam z całego serca, jeśli tylko jesteście w stanie wykazać się wrażliwością i empatią. Jeśli jesteście nietolerancyjni, to ta historia się wam nie spodoba. Chociaż słowo podobać moim zdaniem nie jest tu adekwatne.
Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję wydawnictwu Młodzieżówka. Trzymajcie się cieplutko. Do napisania!

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz