Witam! Dzisiaj przychodzę do was z drugą wydaną w Polsce powieścią Adriany Locke. Jeśli czytaliście moją recenzję pierwszego tomu, to wiecie, że mi się spodobał. Jak wypada Zapisane w bliznach? Zapraszam dalej.
Tytuł: Zapisane w bliznach
Tytuł oryginału: Written in the scars
Autor: Adriana Locke
Tłumaczenie: Klaudia Wyrwińska
Wydawca: Szósty Zmysł
Data wydania: 15 maja 2019
Liczba stron: 372
Moja ocena: 7/10
Tyler Whitt stracił głowę dla Elin praktycznie w tym samym momencie, w którym zobaczył ją po raz pierwszy. Wszystko między nimi układało się świetnie, dopóki nie pojawiły się problemy.
Ty i Elin są dla siebie stworzeni. Gdy kilka lat po ślubie kobieta nadal nie może zajść w ciążę, a Tyler ulega wypadkowi w kopalni, coś między nimi zaczyna się psuć. Punkt kulminacyjny ich coraz częstszych kłótni następuje, kiedy mężczyzna wychodzi z domu i... wyjeżdża.
Książka zaczyna się w momencie, kiedy Tyler wraca do Jackson. Musi zmierzyć się z własnymi demonami, spojrzeć w twarz bliskim, których opuścił... Oraz spróbować zawalczyć o swoje małżeństwo.
Już w momencie, kiedy dostałam tę książkę w swoje łapki nie mogłam się doczekać, żeby po nią sięgnąć. Ta historia to kaliber podobny do poprzedniej powieści Adriany i do Corinne Michaels (na której nową książkę już czekam). Te opowieści to przede wszystkim emocje i krótka chwila odprężenia. Krótka, bo książki tego typu czyta się błyskawicznie. Ja uporałam się z nią w przeciągu doby.
Siniaki znikają, Tylerze. Blizny zostają z tobą i są dowodem, że coś w życiu robiłeś. Że żyłeś. Że walczyłeś. Że kochałeś. - Patrzy na mnie znad okularów. - Już w chwili, gdy się tu pojawiłeś i poprosiłeś o rozmowę z moim mężem, wiedziałam, że masz złamane serce. Przez te wszystkie lata widziałam niejednego zakochanego do szaleństwa mężczyznę.
Raz na jakiś czas lubię sięgać po romanse. Chociaż mojego życia nie zmieni ani może nie zapisze się w mojej pamięci jako szczególna książka, to Zapisane w bliznach jest naprawdę dobrą historią. Sam motyw tytułowych blizn jest bardzo ciekawy. Zawsze to jakiś urozmaicenie dla fabuły.
Nie mogłabym nie odnieść się do wątku kobiet, które nie mogą zajść w ciążę. Czytałam już mnóstwo powieści z tym wątkiem i obawiam się, że jeszcze kilka i będę tym rzygać. Niech pomyślę, gdzie występuje takie wyjście do właściwej fabuły... Arsen, Consolation, teraz Zapisane w bliznach... Ja nie mówię, że to nie tragedia, ale naprawdę? To już nie można wprowadzić dramatu i nie wiem, sprawić, że bohaterowie pokłócą się o coś innego?
Możecie uznać, że przesadzam, ale nie jestem tutaj od słodzenia. Mówię jak jest i nie ukrywam swoich odczuć. Żeby nie zrobiło się nam zbyt pesymistycznie, to stylowi i konstrukcji fabuły nie można wiele zarzucić. Owszem, to romans i jest zbudowany podobnie do wielu innych książek z gatunku. Cóż, wiedziałam dobrze, po co sięgam.
Podsumowując, mimo wszystko jestem na tak. Ta książka byłaby idealna na przykład jako lżejsza lektura pomiędzy innymi opowieściami. Dobrze było wrócić do prozy Adriany Locke, bo jest po prostu przyjemna. Polecam serdecznie, a za egzemplarz dziękuję Wydawnictwo Szósty Zmysł. Trzymajcie się cieplutko. Do napisania!

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz