niedziela, 3 września 2017

"Żerca" Katarzyna Berenika Miszczuk

     Cześć cześć! Witam was serdecznie w pierwszej recenzji tego miesiąca. Uwaga: spoiler! Będzie pozytywna. W następnej będę rzucać mięchem i nie przebierać w słowach, więc już możecie się na to przygotować. Teraz jednak zapraszam was do zapoznania się z moją opinią o przedostatnim już tomie tetralogii Kwiat paproci autorstwa pani Kasi Miszczuk. Enjoy!... czy coś tam.

Tytuł: Żerca
Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk
Wydawca: W.A.B.
Data wydania: 10 maja 2017
Liczba stron: 496
Moja ocena: 8/10

     Gosławie udało się przeżyć noc Kupały. Zrządzeniem losu (a może cudem?) uniknęła gniewu dwóch bogów, których udało się jej wyprowadzić w pole. Tym samym nie mając wyjścia związała swój los ze Swarożycem, który może się okazać najbardziej przebiegłym z nich...
     Mieszko wyjechał, aby pochować Ote i poukładać swoje sprawy. Gosia stara się za bardzo za nim nie tęsknić, ale z początku nie wychodzi jej to za dobrze. Jaga przeżywa żałobę po zmarłym mężu, a w Bielinach pojawia się nowy, przystojny Żerca.
     Spokojne w miarę życie w Bielinach zostaje zakłócone, kiedy ktoś zaczyna zabijać nadprzyrodzone istoty. Gosia zaczyna bać się o Radka i Sławę. Chociaż pokłóciła się z Rusałką, nie zamierza pozwolić jej zginąć. Niektóre stworzenia zaczynają też podejrzewać główną bohaterkę o wszystkie morderstwa. Mieszko nadal nie wraca, a Witek widocznie chce zbliżyć się do młodej Szeptuchy.
     Jak potoczy się fabuła? Czy Mieszko wróci do Bielin? Kto zabija upiry? Musicie już przekonać się sami.
     To już trzeci tom tej serii, więc oczywistym jest pociągnięcie przez autorkę historii dalej i zbliżenie jej do finału. Jak on mógłby wyglądać, jak na razie trudno mi postawić jakąkolwiek teorię. Natomiast jestem ciekawa, czy moje domysły co do wpływu naparu tytułowego kwiatu na Gosię i Mieszka są trafne.
     Pani Kasia nie zawodzi nas i tym razem, oprócz rozwoju swojego świata przedstawionego częstując nas już typowym dla niej humorem i przede wszystkim oryginalną fabułą. Co będę podkreślać chyba już do śmierci. Amen.
     Już wspominałam o tym przy recenzji poprzedniego tomu, ale nie mogę nie wspomnieć o bardzo widocznej metamorfozie bohaterów. Z Gosławą na czele. Jest coraz lepsza w tym całym szeptuchowaniu, że tak to ujmę. O ile na początku obstawała twardo przy zostaniu lekarką to teraz nie wiadomo, czy nie obierze innej drogi. Zwłaszcza, że oddała już kawałek serca Bielinom i zaczęła żyć w rytmie tej wsi.
     Co do wątku zabijania istot nadprzyrodzonych, to domyśliłam się, kto je zabijał. No dla mnie i nie tylko dla mnie zapewne to było oczywiste. Cóż, i tak się cieszyłam. Jestem sobą i wiecie, że ja nie przewiduję za często plot-twistów.
     Bardzo ciekawym dla mnie okazał się wątek Swarożyca i jego układu z Gosią. Za uratowanie jej życia zażyczył sobie spełnienia jednego żądania. Nie wiadomo jednak (no ja już wiem, ale wy może nie wiecie) kiedy upomni się o spłatę długu ani czego ona będzie dotyczyć.
     Co do samego zakończenia, to złamało mi serce i siedziałam z rozdziawioną buzią. Gapiłam się przed siebie dobrych parę minut i nie dowierzałam, że na ostatni tom będę musiała czekać aż do początku przyszłego roku. Nie, nie, nie. Oczywiście to nie jedyna kontynuacja, na którą czekam niecierpliwie. Bo ja, jak to ja, zawsze muszę wpakować się w jakąś serię. I w same grubaski, taak... Gardzę książkami, które mają mniej niż osiemset stron. He, he.
     Czy ja muszę tutaj pisać, że uwielbiam książki pani Kasi? Myślę, że nie, bo o tym wiecie. Kocham, uwielbiam jej historie, jej poczucie humoru jest tak on point dla mnie, naprawdę. No i ta oryginalność o której tak do znudzenia gadam... Czytajcie to. Kochajcie. Polecam bardzo gorąco.
     To już wszystko ode mnie. Trzymajcie się cieplutko kochani. Do napisania!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz