Cześć, cześć kochani! Uznałam, że już najwyższy czas, aby pojawił się tutaj nowy wpis. Przez ostatni tydzień byłam bardzo zapracowana i właściwie dopiero teraz mogę odreagować ten stres, który w pewnym momencie się pojawił i mi towarzyszył. Biorę więc głęboki wdech i z wielką przyjemnością do was wracam. Zapraszam na opinię o trzecim tomie serii LUX.
Tytuł: Opal
Tytuł oryginału: Opal
Autor: Jennifer L. Armentrout
Tłumaczenie: Sylwia Chojnacka
Wydawca: Filia
Data wydania: 18 lutego 2015
Liczba stron: 494
Moja ocena: 8/10
Katy przestała zaprzeczać swoim uczuciom i pozwoliła sobie spróbować szczęścia z Daemonem. Próbuje także wybaczyć sobie, ponieważ przez jej decyzje i zaufanie niewłaściwej osobie komuś stała się krzywda, a ktoś inny...
Nasza główna bohaterka musi także stanąć twarzą w twarz z nową rzeczywistością, która już nie może dłużej przypominać dawnego, spokojnego życia. Staje się świadoma siebie, swojej siły i swoich uczuć do Daemona, które długo tłumione zdają się wybuchać z podwójną mocą.
Nieoczekiwanie na progu domu Blacków pojawił się Dawson, co wydaje się bardziej niż podejrzane. Chociaż rodzeństwo cieszy się w powrotu brata, to nie jest on taki sam, jak wcześniej. W ośrodku została Bethany, miłość jego życia. Co sprawia, że chłopak wprost szaleje.
Pewne decyzje będą musiały zostać podjęte. Naszym głównym bohaterom zostanie zaoferowana pomoc i to z niespodziewanej strony. Coś nadciąga. Coś dużego i niebezpiecznego.
Seria LUX to dla mnie w całości mocna, mocna ósemka. Zaskakuje, smuci, wkurza, rozdziera serce, rozśmiesza, łamie serce, a potem je skleja... by ponownie rozbić je w drobny mak. Generalnie to mam tylko jeden minus. Za to ogromny, niestety. SPOILERY NA OKŁADKACH! NO SERIO, SERIO?! Gdyby to jeszcze było z tyłu w opisie, to pal licho, ale na froncie okładki?! Zadowolona kupiłam sobie cztery tomy naraz, wyciągam je po kolei z paczki aż tu nagle dostałam kopniaka w twarz. Nie wiem, nie mam pojęcia, jak coś takiego mogło w ogóle przejść, ale moim zdaniem coś takiego jest niedopuszczalne. Powiedzmy, że ktoś (jak ja) jest przed przeczytaniem Opalu i spojrzy na to zdanie na okładce Origin. NO PO PROSTU... BYŁAM TAKA WŚCIEKŁA!
Dobra, pora się uspokoić. Opal to oczywiście pociągnięcie dalej historii Katy i Daemona. Jednak jak już wspominałam przy poprzedniej notce jest czymś zdecydowanie więcej.
Kocham Cię Katy. Zawsze kochałem i zawsze będę - powiedział zdławionym, zachrypniętym głosem podszytym paniką.
Oprócz tego, że pokochałam Daemona i Katy całym sercem, to u Armentrout podoba mi się konsekwencja historii. Mam na myśli, że każde wydarzenie do czegoś prowadzi, każda osoba ma jakąś rolę do odegrania oraz ponosi konsekwencje swoich czynów. Mamy do czynienia tutaj już z trzecim tomem, ale najważniejsze wydarzenia są jeszcze przed nami. Już co prawda coś tam majaczy na horyzoncie, ale punkt kulminacyjny jeszcze nie nastąpił.
Ja nie wiem jak to jest, ale z każdym kolejnym tomem Daemon jest jeszcze bardziej cudowny i ja już chyba przestałam pojmować to rozumem. Zostało mi go tylko kochać, co też ochoczo podczas lektury czyniłam.
Katy jest zdecydowanie najlepszą główną bohaterką-narratorką, którą poznałam w ostatnim czasie. Tak ludzką, popełniającą błędy, uczącą się cały czas... I przede wszystkim starającą się ze wszelkich sił poradzić sobie z wydarzeniami, w których centrum się znalazła. Poza tym prowadzi bloga, kocha książki, piszczy na widok nowych paczek... Wypisz-wymaluj ja! Szkoda tylko, że ja nie mam takiego Daemona.
Co do zakończenia - KTÓRE ZOSTAŁO MI ZASPOILEROWANE (DZIĘKUJĘ CI, WYDAWNICTWO FILIA) - to i tak koniec końców złamało mi serce. To, co zrobiła Katy, kiedy stało się to, co się stało... To było tak cudowne, tak znaczące i tak... heroiczne, że prawie płakałam i krzyczałam. No bo jak to tak? I CO BĘDZIE DALEJ?!
Cóż, co będzie dalej, będziecie musieli przekonać się oczywiście sami, do czego bardzo, bardzo gorąco was zachęcam. Ja już niczego sensownego chyba nie będę już w stanie napisać. Trzymajcie się cieplutko. Do napisania!

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz