Witajcie kochani! Dzisiaj przychodzę do was z recenzją filmu zamiast książki, żeby nie było tutaj zbyt monotonnie. Kto w dzieciństwie miał kanał telewizyjny Jetix, ten na pewno kojarzy serial Goosemumps, czyli Gęsią skórkę. Pamiętam jak chętnie zasiadało się przez telewizorami, kiedy na ekranie pojawiała się ta produkcja. To horror dla dzieciaków, i faktycznie: można było przestraszyć się niektórych odcinków.
Jakiś czas temu dowiedziałam się, że jedna z moich ulubionych produkcji z dzieciństwa wraca. Postanowiłam nie kręcić nosem, kiedy okazało się, że film nie będzie tą samą historią opowiedziana na nowo. Serial oparty jest na książkach amerykańskiego pisarza R. L. Stine'a. Jak dla mnie ciekawym motywem było wykorzystanie osoby autora i jego książek.
Na początku filmu poznajemy Zacha, nastolatka, który nie jest zadowolony z przeprowadzki do małego miasteczka. Szybko jednak znajduje sobie ciekawe towarzystwo w osobie Hannah. Nie obyło się bez konfrontacji ze stroniącym od ludzi ojcem dziewczyny, R. L. Stine'em. Początkowo chłopaka zafascynowała tajemnica Hannah, ale później zaczął czuć do niej coś więcej. Cała fabuła nabiera rozpędu, kiedy Zach przypadkowo otwiera jedną książkę z pokaźnej kolekcji pisarza. Okazuje się bowiem, że kłódki na każdej z nich nie są założone ot tak sobie. Każdy tom jest więzieniem przeróżnych potworów, a uwolnić je może tylko otworzenie książki.
Tak oto wydostały się, jeden po drugim, potwory wykreowane przez R. L. Stine'a. Ich celem jest siać chaos, opanowanie miasteczka i zemsta na człowieku, który uwięził je na kartach powieści. Przewodzi nimi Slappy, gadająca lalka brzuchomówcy. Świetny wybór głównego czarnego charakteru. Jeśli oglądaliście serial, zapewne właśnie Slappy zapadł wam najbardziej w pamięć. Odcinek z nim był dla mnie najbardziej przerażający. Oglądając jego powrót, czułam pewien dyskomfort. Zatem nie muszę się już zastanawiać, dlaczego przerażają mnie lalki. Na tle Slappy'ego inne potwory bledną. Trudno też każdemu z nich byłoby poświęcić więcej czasu, skoro czas filmu jest ograniczony.
Pokazanie takiej a nie innej historii to świetny pomysł na ukoronowanie serialu. W końcu to od książek wszystko się zaczęło, i na książkach również zakończyło. Kto oglądał serial, będzie miał miłe wrażenie po obejrzeniu filmu. Mimo nowych postaci i bardzo dynamicznie rozwijającej się akcji na widok dobrze znanych straszydeł na mojej twarzy pojawiał się uśmiech. Cóż, przy Slappy'm mieszanina innych uczuć. W każdym momencie Gęsiej skórki coś się dzieje. Można również się pośmiać, szczególnie oglądając sceny z udziałem Champa.
Gęsia skórka to bardzo udana produkcja. Cała historia bardzo mi się podobała: było dużo akcji i dużo humoru. Miło było wrócić pamięcią do serialu, nawet jeśli nie oglądałam ówcześnie wszystkich odcinków. Z mojej strony to już wszystko, a was serdecznie zachęcam do obejrzenia filmu. Nawet jeśli nie kojarzycie serialu. Dowiedzcie się, czy parze nastolatków uda się ocalić miasteczko przed hordą straszydeł! Jaką tajemnicę skrywa Hannah? Czy Slappy'emu uda się zrealizować swój diaboliczny plan?
Życzę wam miłej nocy i do napisania!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz