Na początku pragnę zaznaczyć, że nie będzie to pozytywna notka i nie będę sypała serduszkami na prawo i lewo. Jeśli spodobał ci się ten serial, albo nie zaznajomiłeś się z książką, albo wisi ci to, że w EKRANIZACJI zmienili wszystko według własnego widzi mi się.
Cześć wszystkim! W ten właściwie nijaki pod względem pogodowym dzień pragnę się z wami podzielić opinią o EKRANIZACJI. Pragnę zaznaczyć, EKRANIZACJI, która dziwnym trafem ekranizacją NIE JEST. Nie rzucałabym się tak bardzo, gdyby seria napisana przez Caine Rachel nie byłą jedną z moich ulubionych książek, ale niestety, jest. Gdyby nie to, że znalazłam po szkole w księgarni książkę, na którą poluję z uporem maniaka, miałabym zły humor. ALE JAK? JAK NA LITOŚĆ BOSKĄ MOŻNA POPEŁNIĆ ZBRODNIĘ NAD TAK DOBRYMI, DOPRACOWANYMI KSIĄŻKAMI? NO JAAAAK, JA SIĘ PYTAM? Najśmieszniejsze jest to, że na zdjęciach sama Rachel Caine stoi uśmiechnięta obok osób grających w tej szmirze. Gdybym ja była autorką, wyparłabym się jakiegokolwiek udziału w produkcji. Mogłabym poczekać dłużej, na porządny serial czy film, gdyby zrobili go porządnie. Oczywiście nie zaakceptowałabym niczego, co chociaż odrobinę odbiegałoby od fabuły. Fabuła stworzona przez Rachel Caine to skarb, naprawdę.
Postanowiłam odłożyć recenzje, z którymi zalegam, ponieważ wczoraj obejrzałam do końca ten "serial". Może się dziwicie, ale ja zwykle kończę to, co zaczynam. Nawet trylogię E L James, co było straszne. Zacznę może od kwestii technicznych. Produkcja liczy sobie zaledwie sześć odcinków, a każdy z nich trwa około dziesięciu minut. O co chodzi? Bo tego zabiegu to ja nie rozumiem. Przez to w tej powiedzmy godzinie upchnęli wątki z co najmniej sześciu ksiąg. Zbrodnia, powiadam wam. Od razu wprowadzili Amelie (oraz umowę z Claire), Myrnina, wyjawili tajemnice Michaela oraz Olivera... Gdyby jeszcze gdzieś po drodze wyskoczył Bishop niczym Filip z konopi - chybabym padła na zawał. Początek był jeszcze jako-tako zgodny z książką. Akcja z pralką jeszcze do przeżycia. Ale postać Moniki Morell już nie. W książce z pewnością nie była ciemnoskóra. Dobrze natomiast oddali jej charakter - była dokładnie tak samo sukowata jak być powinna. Następnie nieco poobijana Claire udała się do domu Glassów. Inaczej wyobrażałam sobie ich miejsce zamieszkania - w książce chyba nie był biały, ale co ja tam wiem? Pozmieniajmy wszystko, niech fani będą wkurzeni! Za Claire przybłąkała się Monica ze swą świtą oraz z Brandonem na dokładkę. Wątek jawnego ataku na dom został wyciągnięty totalnie z dupy. I ta próba podpalenia? What the... Następnie wszystko już potoczyło się bardzo szybko. Postaci i wątki zaczęły przewijać się z szybkością światła. Fabuła ogółem ssie. Nie dość, że wepchnęli tam wszystko co się dało, to jeszcze dołożyli sceny, których w ogóle w książkach nie było. Najbardziej rozśmieszyła mnie walka Moniki z Michaelem. Jeśli szukacie mało ambitnej rozrywki oraz czegoś do śmianie się lub popłakania - mogę polecić.
Fabułę z grubsza omówiłam, pora na postacie. Trudno mi przyczepić się do Claire, chociaż wyobrażałam ją sobie inaczej. Shane jest przystojny, okej. Eve w ogóle mi nie pasuje. Michael też nie, za brzydki. Gdzie te anielskie loczki? Uratowali się tym, że zagrał na gitarze w jednej scenie i to było fajnie. O Monice już pisałam powyżej. Pora na Myrnina - nie, nie i nie. Wyglądał za mało szalenie. Ale za kapcie króliczki mogę dać mu plus. Amelie od biedy może być, ale wyobrażałam ją sobie bardziej władczą i nie wiem, zimną? Na koniec Oliver i tutaj nie mam za bardzo się do czego przyczepić, bo generalnie przedstawili go poprawnie. Hipisowski wygląd jest, tak samo długie włosy. Tylko dlaczego wdał się w spisek z Moniką? Chyba nikt nie wie...
Podsumowując, podczas oglądania nie wiedziałam za bardzo czy się śmiać czy płakać. Generalnie nie spodziewałam się cudów, bo zawsze, za każdym dosłownie razem wszystko pozmieniają i można by już dochodzić czy to ekranizacja, czy jednak nie. Osobom, które nie czytały może się podobać, ale fanom książek już raczej nie. Mnie nie pozostało już nic innego, jak skolekcjonować serię i zaczytać się do upadłego. Serial tak bardzo mnie zawiódł, bo mimo wszystko po cichu liczyłam na coś więcej i na coś lepszego. Na koniec wstawiam zdjęcia obsady. Powrócę do was niebawem z recenzją którejś książki, o której tu jeszcze nie pisałam. Trzymajcie się i do napisania!
Claire, Shane, Michael i Eve:
Myrnin:
Monica:
Amelie:
Oliver:





Brak komentarzy:
Prześlij komentarz