Witam was bardzo serdecznie! Dzisiaj przychodzę do was z kolejną książką, którą dostałam do recenzji. Mam duże szczęście, że ostatnio pojawiło się dużo propozycji, ponieważ tak się złożyło, że w zeszłym miesiącu nie kupiłam żadnej książki. Moje serduszko nie cierpiało tak bardzo, bo praktycznie cały czas otwierałam jakieś paczki.
Nie przedłużając, zapraszam do zapoznania się z moją opinią o Powiedz, że zostaniesz Corinne Michaels. Możecie przyszykować sobie chusteczki, bo mogą polać się łzy.
Tytuł: Powiedz, że zostaniesz
Tytuł oryginału: Say you'll stay
Autor: Corinne Michaels
Tłumaczenie: Monika Węgrzynek
Wydawca: Szósty Zmysł
Data wydania: 10 października 2018
Liczba stron: 474
Moja ocena: 8/10
Presley jest spełnioną i szczęśliwą kobietą. Wyszła za mąż za wspaniałego mężczyznę, ma dwóch synów, mieszka w wymarzonym domu a do tego wraz ze szwagierką otworzyła mały, wymarzony biznes.
Sielanka nie trwa jednak wiecznie. Kiedy Presley pewnego dnia wraca z pracy, w domu zastaje widok, który wstrząsa jej światem. W głowie pojawia się setki pytań a kobieta dziwi się, że dotąd nie widziała albo też nie chciała widzieć oznak tego, co nadeszło.
Główna bohaterka musi zostawić swoje dotychczasowe życie w mieście i przenieść się z synami do Bell Buckle, wsi, z której niegdyś uciekła i gdzie nigdy nie chciała wracać.
Wraz z pojawieniem się w rodzinnym domu pojawiają się wspomnienia. Przeszłość zaczyna wracać do Presley a ona będzie musiała się z nią zmierzyć. Na jej drodze pojawi się także mężczyzna, z którym nigdy do końca nie załatwiła pewnych spraw.
Tyle mi obiecał. Nigdy nie kochałam nikogo tak bardzo jak jego. Pierwsza miłość jest naiwna. Byłam otwarta i ufna. Nigdy nie hamowałam swoich uczuć.
Po ogromnym wrażeniu, jakie wywarł na mnie duet Consolation i Conviction wiedziałam, że będę chciała sięgnąć po więcej książek spod pióra Corinne Michaels. Chociaż autorka bazuje na podobnym schemacie, to Powiedz, że zostaniesz czytało mi się bardzo dobrze. To nie powieść z rodzaju tych, w których liczy się oryginalność i przy której krzywo bym patrzyła zauważając każdą wtórność. Tutaj chodzi o emocje, a Corinne Michaels wie, jak poruszyć wrażliwe struny w czytelniku. Znowu dałam się złapać i bardzo przeżywałam tę opowieść.
.
.
Tyle lat. Tyle wspólnych wspomnień. Wystarczy tylko, że spojrzę na niego i wszystkie od razu wracają. Zach przypomina mi o czasach, kiedy wszystko było po prostu... łatwe. Żyliśmy jakby nic nie mogło nam zagrozić. Mieliśmy w sobie pasję, ufność, miłość i nadzieję na przyszłość, o której wspólnie marzyliśmy. Nadal dostrzegam w Zachu tego chłopca, który miał wtedy cały świat u stóp. Kryje się głęboko tym mężczyźnie, którego już nie znam.
To słodko-gorzka opowieść o drugiej szansie, przebaczeniu i pierwszej miłości, której przecież nigdy się nie zapomina. Przyznam, że kilka razy podczas lektury zdarzyło mi się uronić łzę. Czasami miłość nie wystarcza. Czasami los daje nam drugą szansę. Żeby coś naprawić, coś sobie wyjaśnić albo żeby po prostu móc żyć dalej z mniejszym ciężarem na barkach.
Być może tym właśnie jest szczęście. To bycie wolnym od cierpienia.
Co ja mogę tutaj dodać. To kolejna świetna opowieść z miłością w tle. Corinne Michaels rozerwała mi serce i poskładała je na nowo. Pewnie niedługo znowu będę głodna dobrej romantycznej historii, ale teraz powinnam chyba sięgnąć po fantastykę. Bardzo gorąco wam polecam i bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Szósty Zmysł za zaufanie i że mogłam zapoznać się z tą historią.
.
.
To na razie wszystko ode mnie. Trzymajcie się cieplutko i do napisania!

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz