Hej kochani! Dzisiaj przychodzę do was z recenzją bardzo przyjemnej i lekkiej książki. Z przyjemnością oznajmiam, że do tej pory nie zdarzyło mi się zawieść na żadnej książce polskiego autora, po którą sięgnęłam ostatnimi czasy. Cały czas rzucam zdaniami nawiązującymi do znaczenia polskiej prozy, ale dla mnie nie są to bynajmniej puste frazesy.
Kiedyś nie lubiłam polskiej literatury. Odrzucało mnie wszystko: polskie imiona, nazewnictwo... To zmienia się z każdym dniem i znaczy dla mnie naprawdę wiele. Nie przedłużajmy jednak. Zapraszam.
Tytuł: Biuro przesyłek niedoręczonych
Autor: Natasza Socha
Wydawca: Pascal
Data wydania: 10 listopada 2016
Liczba stron: 304
Moja ocena: 8/10
Zuzanna postanawia zmienić coś w swoim życiu. Wyprowadza się z rodzinnego domu i rozpoczyna nową pracę. Pracę, która w pewnym stopniu odmieni jej życie.
Do Biura Przesyłek Niedoręczonych trafiają listy i paczki, które ze zwykle dość prozaicznych powodów nigdy nie trafiły do adresatów. Po dość krótkim czasie praca przestaje być dla Zuzanny tylko zajęciem zarobkowym. W gabinecie koleżanki z pracy, Mili, odkrywa komplet listów. Powierzchownie takich samych listów, po równo trzydzieści osiem zielonych i niebieskich kopert. Otwarcie jednego z nich zmienia wszystko...
Kiedyś byli młodzi, pełni życia, planów i nadziei. Ona, ubrana w śliczną białą sukienkę i pasujące pantofelki na obcasie. On, z hipnotyzującymi zielonymi oczyma i niesfornymi lokami.
Obcas Tekli zaklinował się w kratce ściekowej. Gaspar postanowił jej pomóc. Wystarczyło jedno spojrzenie, jeden wspólnie spędzony dzień, aby zakochali się w sobie bez pamięci.
Historia przedstawiona przez Nataszę Sochę toczy się na dwóch płaszczyznach. Teraźniejszość należy do Zuzanny, która też skrywa ciążący jej na sercu sekret. Dni wypełnia jej praca, opieka nad lotopałanką (przed lekturą tej książki nie miałam pojęcia o istnieniu takiego zwierzęcia) i próby oswojenia wyjątkowo zgryźliwego sąsiada z mieszkania u góry.
Z drugiej strony oni. Nie mogący się spotkać przez trzydzieści osiem lat. Przez ten cały czas o sobie myśleli, co koniec końców nie pozwoliło im na prowadzenie normalnego życia. Czy Zuzanna pomoże losowi i wydarzy się świąteczny cud?
Pochłonęłam tę powieść błyskawicznie. Nie tylko dlatego, że jest króciutka, ale też wciąga jak diabli. Poza tym pani Socha ma cudowne poczucie humoru. Na pewno będę chciała sięgnąć po coś jeszcze jej autorstwa. Może nawet zostanę na stałe, jak to się stało w przypadku Katarzyny Bereniki Miszczuk. Przeczytam wszystko co napisze ta kobieta, naprawdę.
Przysłowiowe długie zimowe wieczory już przeminęły, ale mrozy jeszcze trzymają. Polecam serdecznie właśnie na okres zimowy, bo w tej historii chodzi przede wszystkim o klimat. Zachęcam gorąco do przeczytania, bo warto. Życzę wam dobrej nocy. Do napisania!

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz