Witajcie kochani! Mimo, iż proza Zafona absolutnie mnie nie męczy, muszę przyznać, że jak najszybciej chciałam dobrnąć do końca Więźnia Nieba. Nie tylko dlatego, że na półce już czekał na mnie drugi tom Księgi Wszystkich Dusz, a mianowicie Tajemnica, która jest równie cudowna jak pierwsza część. Czytałam w internecie, że cykl o Cmentarzu Zapomnianych Książek ma liczyć sobie cztery części. Bardzo szczęśliwa będę, jeśli czytając ostatnią część, nieważne kiedy się ukaże, dostanę odpowiedzi na wszystkie dręczące mnie pytania. Jak na razie mogę snuć domysły, czego bardzo, ale to bardzo nie lubię. UWAGA, SPOILERY! Co do samej treści, to... Co z Vallsem? Które wspomnienia Martina są prawdziwe? Na pewno wydanie jego pierwszych powieści, a później, już sama nie wiem... Mam taką teorię, jakoby David posługiwał się rozlicznymi symbolami, aby zobrazować swoje życie. Wprowadził postać Corellego, Marlaski zamiast opisać pobyt w więzieniu. Dlaczego jednak tam trafił? Nie wiem. Nie wspomina także o Ferminie, którego poznał podczas odsiadki. Nie wymyślił sobie przynajmniej Isabelli i tutaj kłania się moja ignorancja. Nie mam pamięci do dat, dlatego po macoszemu potraktowałam datę życia Martina. Był w zbliżonym wieku do ojca Daniela, cóż, też Daniela, ale nie tego Daniela od Beatriz. Tutaj wszystko nam się pięknie wyjaśnia. Podczas czytania Gry Anioła myślałam nawet, czy autor nie postanowił zrobić czytelnikom psikusa i co nieco pogmatwać i pozmieniać w fabule. Tak się jednak nie stało, co przyjęłam z ulgą. Czytanie opowieści Fermina czytałam z wielkim współczuciem. Jak już tutaj pisałam, uwielbiam Fermina. Jest jedyną czystą i pozytywną postacią wśród mrocznych i aż nadto tajemniczych bohaterów Barcelony. Oczywiście dźwiga na barkach wielki ciężar, który jednak w końcu zrzuca przy okazji wyznania prawdy Danielowi. Kolejne pytanie: Martin żyje? To by pasowało, bo niby kto podrzuciłby adres Mauricio Vallsa na cmentarz? Śmierć Isabelli to sprawa oczywista. Ciekawi mnie, czy Daniel się zemści. Zafon to doprawdy sprytna bestia. Manipuluje, zataja szczegóły, nie podaje imion... A niech się czytelnik męczy. Wystarczyło przemilczeć jedno imię, żebym znowu miała pełno pytań. Kwestia przeszłości została niejako rozwiązana, męczy mnie tylko Gra Anioła i tego, co jest prawdą, a co fikcją. Skłaniam się ku przekonaniu, że Corelli jest wytworem przeżartej chorobą wyobraźni Martina. Fermin odnalazł spokój w ramionach Bernardy, na co w pełni sobie zasłużył. Wydawać by się mogło, że historia mrocznej i przeklętej Barcelony dobiegła końca. Ostatnie zdanie Więźnia Nieba głosi jednak, że ona dopiero się zaczęła... Zafon oczarował mnie tym, jak zręcznie tkał kolejne wątki, tajemnice i jak gładko i logicznie wszystko było z sobą powiązane. Nieczęsto miałam do czynienia z narracją prowadzoną przez mężczyznę. Nie ujmuje jednak ona w żadnym stopniu czasu trylogii. Daniel jest prawdziwym dżentelmenem, David zaś, mimo cynizmu i despotyzmu naprawdę da się lubić. W powieściach Zafona można odnaleźć wszystko. Tymczasem nasyciłam się nim na jakiś czas. Jednak powrócę, niedługo mam nadzieję, z recenzją Księcia Mgły, którą upolowałam w księgarni Świat Książki, za jedyne 10 zł. Taka porządna księgarnia przydałaby się w mojej okolicy. Ceny hurtowe nierzadko doprowadzają do bólu głowy. Dlatego czekam na okazje albo korzystam z upustów cen w empik.com. Parę złotych, ale zawsze coś się zaoszczędzi. Czekają mnie jeszcze eksperymentalne zakupy w Bonito i Arosie, do których już się przymierzam. Mają tam rewelacyjne ceny. A lista książek do kupienia wciąż rośnie... Przyjemnie spędzony czas wart jest zaś każdej ceny. Do napisania!

Też z niecierpliwością czekam na czwartą część,czekam już ponad rok i to naprawdę męczarnia,a przypadku tak genialnych książek. ♥ Chociaż więzień nieba,podoba mi się z najmniej z póki co,całej trylogii.
OdpowiedzUsuń