wtorek, 21 marca 2017

"Porwana pieśniarka" Danielle L. Jensen - nie wszystkie trolle są odrażające?!

     Witajcie kochani! Wracam do was po dłuższej przerwie. No cóż, pochłonęła mnie praca, a teraz zwyczajowo korzystam z dobrodziejstw dnia wolnego. Mam dzisiaj dla was recenzję Porwanej pieśniarki Danielle L. Jensen. 
     Kto siedzi na booktubie ten wie, że o tej książce było naprawdę głośno. Jak to mam w zwyczaju, nie zabrałam się za nią jakoś mega szybko po premierze. Właściwie to sobie zamówiłam od razu całą trylogię jak wyszła. Byłam bardzo, bardzo ciekawa, ale też nie miałam jakichś wielkich oczekiwań. Zapraszam.

Tytuł: Porwana pieśniarka
Tytuł oryginału: Stolen songbird
Autor: Danielle L. Jensen
Tłumaczenie: Anna Studniarek
Wydawca: Galeria Książki
Data wydania: 13 stycznia 2016
Liczba stron: 432
Moja ocena: 10/10

     Cecile de Troyes jest tytułową pieśniarką. W dniu swoich siedemnastych urodzin ma opuścić rodzinną Kotlinę i udać się do Trianon aby zamieszkać z matką i rozpocząć karierę śpiewaczki. Jej plany krzyżuje jednak pewien osobnik, który ją porywa.
     Dziewczyna trafia do Trollus, zapomnianego przez ludzi miasta zamieszkiwanego przez Trolle. Trolle uwięzione pod górą, która niegdyś się zawaliła i trzymane pod jej osłoną za pomocą pięćsetletniej klątwy.
     Trolle zobaczyły w Cecile dziewczynę z przepowiedni. Pieśniarka o rudych włosach ma ściągnąć klątwę i uwolnić Trolle. Czy jej się to uda?
     Nasza główna bohaterka zostaje wydana za mąż za księcia Trolli Tristana. Jednak to nie jest takie zwykłe małżeństwo, ale o tym dowiecie się sięgając po tę książkę.
     Trolle wykreowane przez Danielle L. Jensen są zupełnie inne od tych, które znamy z innych książek. Są piękne, inteligentne i piekielnie silne. Z początku Cecile robi wszystko, aby wydostać się z Trollus. Jednak jako księżniczka nie jest traktowana źle. Najgorsze z czym się boryka to chłód Tristana. Z czasem jednak wytwarza się między nimi więź. Cecile zdobywa przyjaciół wśród Trolli i wcale nie jest pewna, czy chce opuścić Trollus...
     Nietrudno się domyślić, że Porwana pieśniarka absolutnie mnie zachwyciła. Autorka zbudowała coś bardzo oryginalnego na solidnych i sprawdzonych fundamentach. Chodzi mi o klątwę i o NIĄ, jedyną osobę, która może ją zdjąć. To bardzo znany przerobiony na milion sposobów schemat. Danielle L. Jensen pokierowała jednak fabułą w taki sposób, że w ogóle nie odczuwa się schematyczności. 
     Punkt drugi: Trolle. Może i ktoś przedstawił już w literaturze te stwory w inny sposób niż jest to powszechne, ale ja się z tym nie spotkałam. Dla mnie więc jest bardzo oryginalna i nie zdziwi was to, co zaraz napiszę, ale kocham Tristana. Jestem beznadziejna, wiem. Jednak nasz książkę jest tak dobrze wykreowany, tak skomplikowany i to co robi, aby pomóc swoim rodakom jest tak cudowne i godne pochwały, że po prostu się rozpływam.
     Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie i autorka świetnie wyważyła przedstawianie wydarzeń przez Cecile. Bo taka narracja jest trudna, zdaję sobie z tego sprawę. Łatwo przeholować i skupić się za mocno na wewnętrznych przeżyciach bohaterki. Szczególnie, jeśli jest ona irytująca. Ale Cecile taka nie jest. Ja ją naprawdę szczerze polubiłam. Wie, czego chce, nie jest taka rozmemłana i przede wszystkim bierze sprawy w swoje ręce.
     Sama fabuła jest cudowna. Wszystkie wydarzenia, opisy Trollus, nietypowa magia no i wątki, które autorka rozwiązuje w bardzo pomysłowy sposób. Kocham, po prostu kocham tę książkę.
     Co ja mogę jeszcze powiedzieć? Polecam gorąco z całego serca! Trzymajcie się cieplutko moi kochani. Do napisania!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz