sobota, 7 listopada 2015

"Przeznaczeni" Holly Bourne

     Cześć wszystkim! Dzisiaj z przyjemnością przychodzę do was z recenzją książki, która mnie zauroczyła. Książki, która złamała mi serce. Książki, którą miałam ochotę rzucić o ścianę po jej lekturze.
     Ile człowiek powinien poświęcić w imię prawdziwej miłości?
Poppy to zwyczajna siedemnastolatka. Można powiedzieć, że aż nazbyt dojrzała i zgorzkniała jak na swój wiek. Cyniczna i sarkastyczna, nie wierzy w prawdziwą miłość. Pewnego weekendu razem z przyjaciółkami (Amandą, Lizzie i Ruth) postanawia wybrać się na koncert zespołu, który zwie się Nerwobóle. W mieście, gdzie mieszka Poppy właściwie nic ciekawego oprócz koncertów się nie dzieje, więc dziewczyny są częstymi gośćmi klubu, gdzie zapraszane są kapele. Poppy cierpi na tajemniczą przypadłość. W najmniej oczekiwanych momentach ma ataki paniki i mdleje. Nie ma nad tym kontroli, nie wie także, skąd wzięła się jej "choroba". Tego wieczoru, kiedy Nerwobóle byli na scenie, stało się coś niezwykłego. Noe, gitarzysta, spośród całej widowni i rozhisteryzowanych dziewczyn spostrzega w tłumie właśnie ją, Poppy i zaczyna wpatrywać się w nią jak w transie. W tej samej chwili nastąpiło spięcie i na scenie padł wzmacniacz. Dziewczyna nie wytrzymuje w tłumie i przeżywa kolejny atak paniki. Przestraszone przyjaciółki wyciągają ją z klubu i przed budynkiem starają się ją ocucić. Ku konsternacji Poppy, stanął przed nią Noe. Do zawarcia bliższej znajomości nie zachęciła Poppy opinia o Noem, która niestety po części jest prawdziwa. Co ciekawe, mniej więcej w tym samym czasie, w którym u Popy zaczęły się napady paniki, Noe popadł w depresję. Zbyła go szorstką odzywką, co nie zniechęciło chłopaka, który cały czas usilnie próbował się do niej zbliżyć.
     Dlaczego?
No właśnie, i tutaj akcja nam przyspiesza i staje się bardziej zawikłana. Czytelnik nagle przenosi się do ukrytego laboratorium, gdzie Anita Beaumont, naukowiec bez serca, razem z rzeszą innych uczonych bada ludzi, którzy są sobie... przeznaczeni. Spośród miłości, którą określają tylko impulsami wysyłanymi przez mózg, zdarzają się przypadki tego prawdziwego uczucia. Niestety, wzajemne oddziaływanie na siebie przeznaczonych może doprowadzić do katastrofy.
     Noe i Poppy nie mogą być razem. Naukowcy nie mogli dopuścić do zagłady ludzkości. Chociaż tak bardzo do siebie pasowali, to uczucie było z góry skazane na śmierć. Holly Bourne postanowiła bez litości podeptać wrażliwe czytelnicze serca. No bo pomyślcie sami, idealna para, a zostali tak brutalnie rozdzieleni. Właśnie to jest w tej historii najbardziej okrutne. Zostali skazani za życie bez siebie, które oznaczało dla nich cierpienie i pustkę, której nie będą w stanie już niczym  wypełnić.
     Sięgając po tę książkę miałam wrażenie, że będzie to typowy słodki romans z happy endem. Myliłam się i w pewnym sensie nie czuję się oszukana czy rozczarowana. To jest coś innego, świeżego. I chociaż naprawdę miałam ochotę pod koniec książki kilnąć autorkę to zakończenie naprawdę satysfakcjonuje. Happy end po wszystkich wydarzeniach byłby sztuczny i nie na miejscu. W zamian za romansidło dostałam słodko-gorzką historię, która nie jest tylko płytką opowieścią o nastoletniej miłości.
     Czasami mimo najlepszych chęci miłość nie ma prawa bytu i nie może się szczęśliwie dopełnić. Co mogę jeszcze dodać? Wasze serca zostaną wyrwane z waszych piersi i podeptane, a następnie licho poskładane w całość, ale polecam wam serdecznie. Przeznaczeni to książka, po którą warto sięgnąć. Warto się w niej zaczytać i chociaż przez chwilę trwać w przekonaniu, że wszystko dobrze się skończy. "Widzimy się" w następnej notce! Trzymajcie się i do napisania!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz